Wyniki wyszukiwania dla: gpw

Liczba wyników: 1018

Owoce pewnego raportu, część 5.

Obiecałem w jednym z wcześniejszych komentarzy pod wpisami skrobnąć coś o wynikach i wpływie efektu momentum na rodzimej GPW. Słowo się rzekło, czas je dotrzymać.

Żeby nie wyważać po raz kolejny drzwi już raz otwartych, stawiam drogowskaz wskazujący profesjonalnie wykonany tekst w tym temacie, firmowany zresztą przez NBP (jeszcze z tych czasów gdy szefem central-banku był ktoś kto rozumiał co miał zapisane w notatkach na kartce 🙂 ). Autor pracy Adam Szyszka jest przy okazji sprawcą kilku innych naukowych opracowań z dziedziny finansów i rynku kapitałowego, które z przyjemnością przeglądałem wcześniej. Mimo, że pochodzimy z tego samego miasta i uczelni, nie znamy się osobiście więc proszę nie podejrzewać mnie o ukrytą promocję…

Czytaj dalej >

Grajmy na giełdzie

Istnieje spora grupa ludzi, która niemal każdorazowo, gdy mówi się „gram na giełdzie” zwraca uwagę w stylu „gra to się na skrzypcach, a na giełdzie się inwestuje”. Jednym z reprezentantów tego podejścia wydaje się być również prezes GPW Ludwik Sobolewski, który przy okazji jednego z debiutów wspomniał: „Na co dzień walczę z mówieniem o „graniu na giełdzie” ” na giełdzie się inwestuje””, a i w jednej z audycji radiowych obsztorcował dziennikarza za to sformułowanie.

Zabawna jest ta walka z żywym językiem. Tak, jakby słowa determinowały to czy jakaś czynność jest ważna, a inna mniej ważna.

Czytaj dalej >

Prognozy czy postgnozy?

„Chętnych do przewidywania przyszłości nigdy nie brak, ponieważ nikt nie zadaje sobie trudu sprawdzania wartości tych prognoz.” John Rothchild

Nietrafione analizy i wyceny analityków technicznych to wdzięczny temat na felietony i czołówki gazet. Trochę dlatego, że ludzie uwielbiają pomyłki innych, ale również dlatego, że jest to czasami konsekwencją zachowania samych analityków. Ich przesadnej wiary we własne zdolności. Grzech „eksperckości” i złudzenia wiedzy dotyczy szczególnie analityków fundamentalnych krytykujących założenia analizy technicznej, którzy uważają, że „prawdziwą wartość” ma jedynie czytanie raportów i dłubanie się w liczbach, nie zaś patrzenie na wykresy, na których – ich zdaniem -widać wszystko po fakcie.

Czytaj dalej >

Opowieść uranowa

Czytając opinie – opinie a nie analizy – na temat obecnej hossy na rynkach towarowych bez trudu można odnaleźć fundamentalną opowieść, która idzie mniej więcej tak: rozwijające się gospodarki azjatyckie i popyt przez nie generowany są główną siłą napędzającą ceny surowców. Na realny popyt na rynku nakłada się słabość amerykańskiego dolara, która powoduje zwyżki ceny surowców. Dlatego też ceny surowców rosną a nie spadają mimo tego, iż największa gospodarka świata stanęła na progu recesji.

Czytaj dalej >

Owoce pewnego raportu, część 3.

Od niemal 10 lat nie inwestuję już w tradycyjne akcje. Głównie dlatego, że w przypadku GPW są one rynkiem tylko jednokierunkowym (zarabianie jedynie na wzrostach), nie dają możliwości permanetnego lewarowania a szybkość rynku jest zbyt mała jak na moje oczekiwania. To się zmieniło wraz z pojawieniem się akcji syntetycznych tzw. CFD (kontrakty na różnice kursowe) choć moim ulubionym instrumentem są mimo wszystko waluty. Mechanizm impetu dotyczy wszystkich rynków choć w kontekście akcji ma szczególne właściwości. Nawet tym, którzy nie przymierzają się do wykorzystania strategii, przybliżonej przez mnie w poprzednich częściach,  mimo wszystko proponuję rozważyć kilka poniższych wniosków, które nasunęły mi się po przeczytaniu wspomnianego raportu.

Czytaj dalej >

8 marca, czyli czego nie widać

8 marca to data dość szczególna dla uczestników naszego rynku. W 1994 roku tego dnia indeks WIG ? który do momentu wprowadzenia kontraktów na indeks WIG20 pełnił rolę najważniejszego indeksu GPW ? osiągnął wartość 20760.3, kończąc tym samą młodzieńczą hossę warszawskiego parkietu. Dwa lata później tego samego dnia, na poziomie 11941.8 pkt wystąpił lokalny szczyt, budząc strach przed powtórką z ?Dnia Kobiet?. Ktoś wyszukał, że w 1992 roku szczyt nastąpił w okolicach tej daty (z braku codziennych sesji można było uznać, że to właśnie TEN dzień).
Później, niemal co rok pojawiały się obawy, gdy zbliżała się ta sesja, było to jednak tylko złudzenie wynikające z tego, że owa data była charakterystyczna i łatwa do zapamiętania.

Czytaj dalej >

Bio – co?

Bioton wywołuje ostatnio u inwestorów raczej negatywne emocje: bio-kompleksy i bio-złość, a jeszcze silniej bio-bezradność. A czemu? Ano, dlatego, że Bioton kolejny raz rozczarował (łagodnie mówiąc) inwestorów, a może nie tyle sam Bioton, co Prezes Zarządu Biotonu – Pan Adam Wilczęga, po raz kolejny i chyba (obym się mylił) nie po raz ostatni. A gdzieś w pamięci nadal mamy ten, jakże inny Bioton, tuż po wejściu na giełdę, kiedy akcje silnie rosły, spółka zaskakiwała coraz lepszymi wynikami, akcje spółki były w posiadaniu niemal każdej polskiej rodziny, a gospodynie domowe, zamiast o chrupaniu kalorii ze schabowych i będących ich skutkiem celulicie, dyskutowały o chrupaniu zysków z akcji Biotonu i będących ich skutkiem pomysłach, na jakże przyjemne, extra wydatki.

Czytaj dalej >