Wspomnienia day tradera
To będzie o książce opartej na dość burzliwych faktach z życia tradera, która normalnie powinna przejść bez echa, ale znajduję w niej jednak coś, co warto poddać refleksji.
To będzie o książce opartej na dość burzliwych faktach z życia tradera, która normalnie powinna przejść bez echa, ale znajduję w niej jednak coś, co warto poddać refleksji.
Wczoraj przedstawiłem dane dotyczące obsunięć na zwycięskich spółkach z GPW a konkretnie na 5 spółkach z najwyższą stopą zwrotu w ostatniej dekadzie. Wszystkie analizowane spółki osiągnęły czterocyfrowe stopy zwrotu.
Na blogach inwestycyjnych regularnie porusza się problem obsunięć w dyskusji o wygranych, zwycięskich spółkach z rynku akcyjnego. Na czym polega problem obsunięć? Na tym, że aby skonsumować spektakularne stopy zwrotu z wygranych spółek trzeba przetrzymać głębokie, długie i bolesne obsunięcia.
O ile procent urosły akcje najlepszej pod tym względem amerykańskiej spółki w historii? Zdaje się, że nikomu nie wystarczy wyobraźni, by prawidłowo odpowiedzieć na to pytanie.
Wszystko wskazuje na to, że do listopada rynki będą zaangażowane w dyskusję o konsekwencjach wyborów prezydenckich w USA. Osobiście wiele razy podkreślałem, żeby ignorować polityków w inwestycjach i skupiać się na szerszym obrazie, w którym poszczególne kadencje nie mają większego znaczenia. Dziś proponuję spojrzeć na historię prezydentury Joe Bidena przez pryzmat nadziei, jakie pojawiały się wobec sektora transportowego.
Z kapitalizacją na poziomie 70 miliardów dolarów spółka CrowdStrike byłaby największa, gdyby jakimś cudem notowana była na GPW. Tymczasem czytając komentarze w naszej sieci można by odnieść wrażenie, że mowa jest o jakimś nieznanym producencie oprogramowania antywirusowego, który nie dorósł do swojej roli.
Trzy miliardy dolarów przychodów, czyli około czterdzieści razy więcej, niż nasza największa spółka technologiczna – CD Projekt. Siedmiokrotnie więcej pracowników. Największymi udziałowcami CrowdStrike są BlackRock i Vanguard Gruop (każdy posiada ponad 6% akcji)
Ostatnie wydarzenia na amerykańskiej scenie politycznej zdążyły już przesączyć się na rynki akcji. Na giełdach mamy ponoć próby rozgrywania ewentualnej zmiany w Białym Domu i pozycjonowania się pod wynik wyborów. Problem w tym, iż historia nakazuje ignorować całe to zamieszanie, bo w danych nie widać wpływu wyborów na rynki, a widać wpływ innych wydarzeń, które są nieprzewidywalne.
Czy AI rewolucja zapędziła amerykański indeks Nasdaq100 za wysoko?
Czarny poniedziałek – 19 października 1987, załamanie na rynkach akcji w USA
Czarny wtorek – 29 października 1929, załamanie na rynkach akcji w USA
Czarna środa – 16 września 1992, załamanie funta brytyjskiego
Czarny czwartek – 24 października 1929, krach na rynku akcji w USA
Czarny piątek – wyprzedaże w sklepach (ale również panika na rynkach akcji i złota 24 września 1869, na której dorobiła się majątku m.in. Victoria Woodhull)
To tylko wybrane „czarne dni” tygodnia i dotyczą przede wszystkim amerykańskiego rynku, jako tego najlepiej opisanego, a może najlepiej epatującego czernią. Skupiłem się przede wszystkim na rynkach akcji, bo te są najlepiej znane i najlepiej opisane. Ale gdybyśmy sięgnęli głębiej okazałoby się, że na wielu rynkach surowców, walut jest zawsze jakiś czarny poniedziałek, wtorek, itd.
Grzegorz Zalewski sugeruje by zamiast szukać wyjaśnień ostatniej korekty na GPW zastanowić się czy ten zaskakujący, pozbawiony wyraźnej przyczyny spadek jest sygnałem słabości hossy i nadchodzącej korekty.