Marzenia kontra rzeczywistość
W mediach społecznościowych (czytajcie na X czyli dawnym Twitterze) rozgorzała dyskusja o tym czym jest bycie rentierem i czy przeciętny człowiek powinien sobie stawiać za cel bycie rentierem.
W mediach społecznościowych (czytajcie na X czyli dawnym Twitterze) rozgorzała dyskusja o tym czym jest bycie rentierem i czy przeciętny człowiek powinien sobie stawiać za cel bycie rentierem.
Wspomniałem wczoraj o raporcie Mind the Gap, który mierzy lukę pomiędzy wynikami amerykańskich funduszy inwestycyjnych a wynikami inwestujących w te fundusze amerykańskich inwestorów.
W sierpniu Morningstar opublikował nową wersję raportu Mind the Gap. Raport zestawia wyniki funduszy inwestycyjnych z rzeczywistymi wynikami, które osiągnęli inwestorzy w tych funduszach – liczonymi z uwzględnieniem strumienia wpłat i wypłat środków.
Pod koniec sierpnia pisałem o interesującym badaniu, które pokazało, że polityczne preferencje wpływają na skład portfeli akcyjnych Amerykanów i że w ostatnich latach portfele akcyjne demokratów coraz bardziej różnią się od portfeli akcyjnych republikanów.
Myślę, że sporo ludzi zaliczyło w swojej licealnej czy uniwersyteckiej fazie życia imprezy, na których robiło rzeczy, z których niekoniecznie była dumna – zarówno dzień po jak i 10 lat po imprezie. W zdecydowanej większości przypadków takie ekscesy kończą się tylko utrzymującym się przez krótszy lub dłuższy czas poczuciem zażenowania. Niekiedy kreują jednak długotrwałe i tragiczne konsekwencje.
Zwróciliśmy dziś uwagę na Twitterze, że w okresie naszej aktywności na rynkach finansowych wiele razy będziemy świadkami sytuacji, które nigdy wcześniej nie zdarzyły się na rynkach finansowych.
Czy akcyjny portfel inwestycyjny zwolennika rządzącej w Polsce koalicji różni się istotnie od akcyjnego portfela zwolennika opozycji? To interesujące pytanie, na które nie znam odpowiedzi.
Natrafiłem jednak na interesującą pracę, której autorzy pokazują, że różnią się portfele akcyjne republikanów i demokratów w USA oraz że wspomniana różnica powiększyła się w ostatnich dwóch dekadach.
Niemal każdy inwestor słyszał o inwestycyjnej zasadzie kupowania spółek z „marginesem bezpieczeństwa”. Nie kto inny jak Warren Buffett propaguje takie podejście inwestycyjne.
Myślę, że można je zdefiniować jako zasadę kupowania na tyle atrakcyjnie wycenionych spółek, że nawet niespełnienie się części założeń tezy inwestycyjnej nie przekreśli ich jako udanych inwestycji.
Niewiele jest motywów inwestycyjnych, w których międzynarodowa polityka (i związana z nią propaganda) odgrywa tak dużą rolę jak w przypadki idei dedolaryzacji.
Dedolaryzacja, czyli istotne zmniejszenie roli dolara w transakcjach międzynarodowych (a w ekstremalnej formie upadek dolara jako waluty globalnej) jest jednocześnie kluczowym postulatem polityczno-gospodarczym szczytów BRICS, stałym elementem propagandowych przemów Putina i popularną ideą inwestycyjną – zwłaszcza wśród „alternatywnych” doradców czy guru inwestycyjnych.
Narzekanie na niską użyteczność rekomendacji analitycznych stało się stałym elementem dyskusji w sektorze finansowym.
Przedmiotem krytyki jest niemal zawsze niska użyteczność cen docelowych i zaleceń a nie wartość merytoryczna zawartych w raportach analitycznych informacji o spółce, jej modelu biznesowym i jej otoczeniu rynkowym.