Brak pewności co do przyszłych wydarzeń na rynku nawet u doświadczonych inwestorów wzbudza niepokój. Umiejętność radzenia sobie z targającymi emocjami, a więc ogólnie rzecz ujmując, psychologia, pełni w inwestowaniu kluczową rolę.

Predyspozycje indywidualne sprawiają, że nie każdy będzie potrafił wypracować w sobie odporność na działanie emocji. W doskonaleniu tego pomocne będzie poznanie schematów poznawczych i pułapek, w jakie potrafi zaplątać się ludzki mózg. W tym temacie warto zapoznać się z doświadczeniami traderów i literaturą o psychologii inwestowania.

Pasywne inwestowanie – czy jest do pogodzenia z naszą naturą?

Kiedy ludzie nie mają wyboru, życie jest wręcz nie do zniesienia. Ponieważ liczba dostępnych wyborów wzrasta – tak jak się to dzieje w naszej kulturze konsumpcyjnej – autonomia, kontrola oraz wyzwolenie wniesione przez tę różnorodność są potężne i pozytywne. Ponieważ jednak liczba wyborów ciągle rośnie, zaczynają się pojawiać negatywne aspekty posiadania wolności wyborów. Liczba możliwości dalej wzrasta, te negatywy eskalują, aż w końcu jesteśmy nimi przeciążeni. W tym miejscu wybór wcale już nie uwalnia, ale osłabia. Można nawet rzec, że tyranizuje.

Powyższy fragment książki Barry’ego Schwartza „Paradoks wyboru” wydał mi się doskonałym początkiem rozważań dotyczących tego, czy pasywne inwestowanie, jest do pogodzenia z naszą naturą.  W dużym uproszczeniu, czy idea „pasywnego inwestowania” jest faktycznie tak banalna i prosta, że możemy nasze pieniądze w ten sposób lokować i zupełnie nic nie będzie się z nami działo. A przynajmniej nic z tego, o czym się mówi w kontekście aktywnej spekulacji rynkowej, czyli o tych wszystkich emocjach, frustracjach, niepokojach będących konsekwencją konieczności dokonywania ciągłych wyborów, utrzymywania dyscypliny, przestrzegania ustalonych przez siebie zasad i planów. Po prostu inwestujemy, kładziemy na wiele lat nogi na stole, a pieniądze same rosną. Czyż nie?

Niestety idea pasywnego inwestowania ma bardzo słaby punkt i jesteśmy nim my sami.

Czytaj dalej >

Dużo zależy od głowy

Nie śledziłem na żywo awantury jaką Elon Musk sprokurował na Twitterze gdy jeden z pracowników Twittera zapytał go publicznie o swój status zatrudnienia po tym jak przez 9 dni nie mógł zalogować się na korporacyjny komputer. Po ujawnieniu informacji, że Musk polecił dostosować algorytm Twittera tak by jego tweety były bardziej widoczne, w ramach symbolicznego protestu przestałem śledzić jeden z najciekawszych profili w mediach społecznościowych.

Czytaj dalej >

Dywersyfikacja podejścia

W swojej ostatniej notce Trystero poruszył niezwykle inspirujący wątek dotyczący w zasadzie tego co jest esencją rynku. W dowolnym momencie rynkowym, każdy inwestor ma możliwość ukształtowania swojego własnego podejścia i zrealizowania swoich własnych planów.

Dla wielu inwestorów, nawet tych z wieloletnim stażem, takie podejście wcale nie jest oczywiste. Uparcie trwają w przekonaniu, że istnieje „jedna metoda”, „jeden sposób”, „jeden rodzaj analizy” i „najlepszy możliwy moment kupna/sprzedaży”. Trudno jest im zaakceptować, że w danej chwili może na rynku istnieć kilku, kilkunastu, czy kilka tysięcy graczy, z których każdy ma swoją własną koncepcję (swoją grę), kluczowe zaś jest to, żeby znać jej zasady. W dużym uproszczeniu można powiedzieć, że sprowadza się to do banalnego „posiadaj strategię i podążaj za nią”.

Czytaj dalej >

No gods, no cults, no idols…

Nieco dziś już martwa filozofia postmodernistyczna lubiła posługiwać się pojęciem narracji. Idea została potem zbrutalizowana przez tak częste użycie, że za słowem nie stał już gram sensu, bo wszystko było narracją. Problem w tym, że na rynku ciągle musimy posługiwać się jakimiś opowieściami – przepraszam, nie przechodzi mi przez klawiaturę już słowo narracja – a niektórzy w ramach tych zabiegów próbują robić kariery, gdy inni powołują do życia różnych guru, królów i może też papieży.

Czytaj dalej >

Noworoczne wyzwania

Jak już jakiś czas temu napisał w swojej notce Adam – ostatnie trzy lata, to czas w którym większość z nas powinna z wielką pokorą spojrzeć na swoje przekonania dotyczące prognoz rynkowych. Przy czym zwrócę uwagę, że nie chodzi to u to, żeby nie próbować budować swoich planów i działań, bo w zasadzie na tym polega niemal każda aktywność życiowa i biznesowa. Mam na myśli właśnie przekonania. Dotyczące własnych prognoz, modeli prognostycznych, ich wartości predykcyjnej i skuteczności.

Czytaj dalej >