Jak przeżyć bessę i nie zwariować, część 8
Okres obsunięć kapitału w portfelu, obojętnie czy z powodu bessy czy serii nieudanych transakcji poza nią, automatycznie skłania do wielu refleksji, w tym chyba tej najważniejszej, opisanej niżej.
Okres obsunięć kapitału w portfelu, obojętnie czy z powodu bessy czy serii nieudanych transakcji poza nią, automatycznie skłania do wielu refleksji, w tym chyba tej najważniejszej, opisanej niżej.
Przy okazji jednego z wpisów na naszym koncie Twitterowym pojawiła się kwestia dotycząca analizy wykresów w skali liniowej lub semi-logarytmicznej. Temat sam w sobie interesujący i równie nierozstrzygalny jak wyższość analizy technicznej nad fundamentalną (lub odwrotnie), czy też wyższość świąt Bożego Narodzenia nad Wielkanocą (lub odwrotnie).
Od wielu już lat namawiam osoby próbujące swoich sił na rynkach finansowych na wyjście z bańki przekonującej, że inwestowanie jest mądrzejsze niż spekulacja. Łatwo nie jest, zwłaszcza podczas trwającej nieco dłużej hossy, gdzie przy pomocy zgrabnie dobranych statystyk można pokazać, że najefektywniejszą metodą jest „kup i trzymaj” a nie szarpanie się z rynkiem, uciekając przed korektami, czy bessami.
Columbus Energy to bez wątpienia jeden z symboli rynku NewConnect. Spółka była kluczowym ogniwem hossy fotowoltaicznej, która wraz z hossą w gamedevie i branży „covidowej” tchnęła nowe życie w rynek alternatywny w 2020 roku.
Tydzień temu pisałem o drugiej szansie Adam Neumanna – założyciela WeWork, który najpierw uczynił z dostawcy przestrzeni coworkingowej „wartego” kilkadziesiąt miliardów dolarów jednorożca a następnie spektakularnie „spalił” 90% – 95% jego szczytowej wyceny.
Jak to jest – rosnąć sobie w ciągu kwartału o ponad 40 procent i nie zwracać specjalnie niczyjej uwagi. W mediach zdecydowanie lepiej sprzedaje się strach, panika i wielkie oczy. Choćby były najbardziej absurdalne i niedorzeczne. Czy ktoś z szanownych czytelników pamięta jeszcze, jak w pod koniec kwietnia Netflix stracił 200 000 skubskrybentów?
DWIEŚCIE TYSIĘCY! PRZERAŻAJĄCE!
W ostatnią środę miałem przyjemność poprowadzić wykład w ramach Letniej Szkoły Giełdowej. Temat dotyczył radzenia sobie z własnymi emocjami w dobie niepewności i zaskakujących wydarzeń na świecie.
Starałem się zasygnalizować, że jedną z kompetencji jaką warto nabyć, gdy jest się inwestorem będzie uniezależnienie się od napływających każdego dnia informacji, newsów i wydarzeń. Bez względu na to, czy korzystamy z analizy wykresów, czy może jesteśmy bardziej fundamentalni próba monitorowania wszelkich codziennych wiadomości, nie ma większego sensu. Warto dokonać pewnej selekcji i priorytetyzacji i koncentrować się na tym co najważniejsze. Oczywiście, żeby potrafić ocenić, jakie dane są istotne, a jakie są całkowicie zbędne potrzebne jest pewne doświadczenie rynkowe. Nie wystarczy, że ktoś – początkującemu dopiero inwestorowi – powie „ignoruj niepotrzebne newsy”, bo ten nie będzie jeszcze wiedział, jakie są niepotrzebne.
Było tam więcej durniów niż oszustów, ale oszuści mieli większą władzę.
To zdanie Vinny’ego Daniela, jednego z bohaterów książki Michaela Lewisa „Big Short” o kulisach upadku rynku nieruchomości i powiązanych z nim instrumentów dłużnych można śmiało zastosować niemal do każdej bańki inwestycyjnej. Gdzieś pod koniec manii, gdy ludzie są zaślepieni łatwością zarabiania pieniędzy, pojawiają się ci, którzy są w stanie pięknymi słówkami omamić potencjalnych durniów to znaczy, inwestorów.
Ci w obawie przed tym, że znów ominie ich okazja życia, choćby nawet nic nie rozumieli z prezentacji, wyjaśnień, wykładów, kolorowych ulotek, chętnie przystąpią do interesu.
Uczestnicy rynków nie działają w próżni. Nie ma wyłącznie kupujących, nawet jeśli jest mega hossa trwająca latami. Zawsze pojawia się jakiś chętny do sprzedaży. Podobnie w sytuacji odwrotnej, nawet gdy jest bessa i większość sprzedaje, to jest to większość, ale nie wszyscy. Nie chodzi nawet o to, że po drugiej stronie spekulujących na rynkach pojawiają się arbitrażyści, czy zabezpieczający się, mający zupełnie odmienne spojrzenie na rynek. Pojawiają się spekulanci mający inne spojrzenie na sytuację, inne techniki, inne oczekiwania. Ba po dwóch przeciwnych stronach mogą się pojawić wybitni traderzy, z których w danym momencie straci wyłącznie jeden z nich, ale w długim terminie obaj są skutecznymi, zyskującymi systematycznie graczami.
Jedną z postaci w powieści Emila Zoli „Pieniądz” jest Flory drobny urzędnik, który wciągnął się w grę giełdową, a dodatkowo nieustannie potrzebuje pieniędzy, żeby realizować swoje miłosne podboje. Jego marzeniem jest „poznać zlecenia swojego wielkiego człowieka i dostosować do nich swoją grę.” Ów wielki człowiek, to główny bohater powieści – Saccard. Flory mając dostęp do niego, jest przekonany, że uda mu się podsłuchać rozmowy Saccarda, a tym samym naśladować jego ruchy.