Jak przeżyć bessę i nie zwariować, część 2
Bessę należy konstruktywnie wykorzystać zamiast się nią jedynie zamartwiać – to motto tego wątku, które nakreśliłem szerzej w części 1.
Bessę należy konstruktywnie wykorzystać zamiast się nią jedynie zamartwiać – to motto tego wątku, które nakreśliłem szerzej w części 1.
Przestałem już liczyć która to bessa w moim życiu, ale jako weteran mam przynajmniej prawo do udzielania porad w tytułowym temacie.
Poniższa prezentacja jest uzupełnieniem -> wpisu sprzed kilkunastu dni, w którym omawiałem statystyki pokazujące różnice zmian portfela odzwierciedlającego indeks S&P 500 zależnie od tego, czy był nabywany przed czy po dołku bessy.
Poprzedni wpis, prezentujący wskaźnik dołka bessy w USA, zakończyłem obietnicą, że policzę go również dla naszej giełdy.
Oczywistym jest, że nikomu nie uda się zawsze zakupić portfela akcji, lub całego indeksu w formie ETF-a, w samym dołku bessy.
Gdy zerknąłem na wykresy naszych indeksów z ostatnich dwóch-trzech miesięcy miałem wrażenie, że oto stały się one swego rodzaju oscylatorami dla innych indeksów światowych.
W analizie technicznej oscylatory są tą grupą wskaźników, które budowane są w taki sposób by poruszać między wyznaczonymi granicami (czasem bez takich granic), wokół pewnej horyzontalnej wartości – 0 lub 100. Zwykle oscylatory starają się mierzyć dynamikę ruchów „spłaszczając” trendy widoczne na wykresach do czegoś, co można by nazwać trendem bocznym.
Był taki okres w rozwoju blogów inwestycyjnych, w którym popularne były teksty o tym jak świetnie spisałby się portfel inwestycyjny gdyby inwestor zdołał uniknąć w kilkudziesięcioletnim okresie inwestycyjnym zaledwie 10 najgorszych dni. Albo jak fatalnie spisałby się portfel gdyby inwestor ominął 10 najlepszych dni na rynku.
W mojej prywatnej galerii dziwów i dysonansów obecnie poczesne miejsce zajmuje to, jak twardo i bez paniki zachowali się detaliczni inwestorzy w reakcji na tegoroczne spadki cen akcji.
Mamy techniczną bessę na WIG w bezrecesyjnym wydaniu i z całkiem mimo wszystko przyzwoitymi jak na ten stan rynku nastrojami. Co z tego wynika i czego się spodziewać?
Skala ostatnich spadków jest – patrząc na indeks WIG – niemal dokładnie taka sama, jak na początku 2020 roku w chwili ogłoszenia pandemii koronawirusa. Dla wielu uczestników rynku będzie to jednak zupełnie nowe doświadczenie.