Wzorce inwestycyjne, część 7
Skąd wiemy, że przekazywane w niezliczonych poradnikach metody inwestowania są skuteczne?
Skąd wiemy, że przekazywane w niezliczonych poradnikach metody inwestowania są skuteczne?
Dane odnośnie historycznych rynkowych stóp zwrotu nie są precyzyjne. Na przykład w 1997 r. podawano, że w 1985 r. stopa zwrotu z indeksu S&P 500 wyniosła 32,16 proc. W 2008 r. szacowano ją na 31,76 proc., a w 2020 r. na 31,73 proc. To tylko niektóre z wniosków z najciekawszych badań naukowych dotyczących rynku kapitałowego.
Gwiazdy sportu reklamujące usługi finansowe. Celebryci zachęcający do inwestowania. Aktorzy sugerujące najlepsze rozwiązania oszczędnościowe. No cóż, tak działa przemysł reklamowy. Wciąż tego nie rozumiem, choć z psychologią społeczną nie ma co walczyć. W gruncie rzeczy nie chodzi o to, że jakiś sportowiec, aktorka, czy celebryta ma doskonałą wiedzę o inwestowaniu. Chodzi wyłącznie o to, że jest rozpoznawalny, ceniony, przyciąga uwagę. I nie jest to specjalna nowość. Czasem jednak gwiazdy angażują się same, żeby propagować jakąś ideę.
WIG dopiero co pokonał szczyt poprzedniej hossy, a zarazem szczyt wszech czasów (ATH), więc proponuje przyjrzeć się jak to wyglądało w historii.
Same wzorce to tylko gra wstępna, liczy się jakie niosą skutki, a z tym właśnie jest najwięcej problemów.
Euforyczna reakcja rynków na wczorajszą zmianę w sygnałach płynących ze strony Fed pozwala zadać kilka pytań o elementy, które będą grane w bliskiej przyszłości, z kluczowymi: o ilość wycenionych scenariuszy i przyczyn obniżek stóp procentowych, które tak bardzo ucieszyły rynki.
Amerykański rynek akcyjny ma za sobą fenomenalną dekadę. W poprzednich dziesięciu latach (do końca czerwca 2023) przyniósł inwestorom stopę zwrotu (z dywidendami) na poziomie 10,2%. Przeciętna stopa zwrotu w latach 1950 – 2023 wynosiła 7,9%.
Powtarzalne wzorce występują we wszystkich metodach inwestycyjnych, kwestia jak ich poprawnie i z głową używać – to zasadnicze motto tego cyklu.
Grudzień to miesiąc, w którym inwestorzy narzekają na bezużyteczność rocznych prognoz analityków giełdowych a jednocześnie przesyłają sobie odnośniki do raportów z tymi prognozami. To miesiąc, w którym można się zastanawiać po co media biznesowe omawiają roczne indeksowe poziomy docelowe czołowych analityków i czołowych banków inwestycyjnych skoro inwestorzy deklarują w mediach społecznościowych, że te poziomy nie mają żadnego znaczenia.
Ostatnie nasze wpisy i dyskusje na blogach, przy okazji zachowania cen akcji PKN Orlen oraz pojawiających się komentarzy oraz interpretacji powodów takiego, a nie innego zachowania cen na kolejnych sesjach, sprowokowały mnie do sięgnięcia do własnych archiwalnych tekstów. Pamiętałem bowiem zdanie, które jest tytułem dzisiejszej notki.
Tekst pochodzi z czerwca 2006 i oryginalnie pojawił się na (nie istniejącym już) portalu futures.pl. Ponieważ wciąż jest aktualny pozwalam sobie zamieścić go w całości.
**
Inwestorzy uwielbiają wyjaśnienia. Analitycy uwielbiają wyjaśniać. Każdego dnia, w codziennej prasie w mediach usłyszymy dziesiątki wyjaśnień, dlaczego taki a nie inny przebieg miała sesja giełdowa. Nawet jeśli nie wydarzy się nic znaczącego, to dla wielu jest to również powód do tego, żeby wytłumaczyć tym wzrost lub spadek cen, który właśnie miał miejsce w danym dniu.