Zmęczenie hossą
Giełdy weszły właśnie w miesiąc sierpień, który w bliskiej przeszłości nie zapisał się dobrze w pamięci inwestorów.
Giełdy weszły właśnie w miesiąc sierpień, który w bliskiej przeszłości nie zapisał się dobrze w pamięci inwestorów.
Nie wiem, czy jest na rynku osoba, która jeszcze wierzy w to, co płynie ze strony Federalnego Komitetu Otwartego Rynku, ale wczorajszy komunikat wskazuje, iż również członkowie FOMC zwyczajnie nie wiedzą, co dzieje się dziś w gospodarce.
Dla zwolenników gospodarki rynkowej i osób przywiązanych do dawki racjonalizmu w polityce nastały trudne czasy. Wzrost populistów i różnej maści szarlatanów owocuje kłamstwami i fałszywymi interpretacjami rzeczywistości. Jednym z popularniejszych ostatnio jest kondycja giełdy londyńskiej, która ma świadczyć o małym problemie Brexit’u dla brytyjskiej gospodarki.
Okres, w którym DJIA i S&P500 kreślą historyczne maksima wydaje się doskonałym momentem do zadania pytania co dalej?
Dłużej obecni na rynku inwestorzy zapewne pamiętają czasy, w których stosunek globalnego kapitału do Turcji postrzegano w kategoriach papierka lakmusowego dla stosunku do wszystkich rynków wschodzących. Ostatnio moda na spoglądanie w stronę Turcji zmieniła się na modę na spoglądanie w stronę Chin, ale korelacje pozostały silne.
Nasze blogowe wykresy na niedzielę zwykle podróżują po różnych segmentach rynku. Czasami brak nam odwagi, by spojrzeć na coś, co wszyscy widzą. Dlatego, na początek wakacji i początek postbrexit’owej rzeczywistości jeden z najciekawszych wykresów, z dostępnych dziś na rynku. Banalny WIG20 w perspektywie tygodniowej.
W nieco węższym gronie rozmawialiśmy ostatnio o referendum w Wielkiej Brytanii i rynkowych efektach, jakie przyniosłoby wyjście WB z UE, ale z jakiegoś powodu nie rozmawiamy, co stanie się w przypadku pozostania WB w UE.
Czerwiec na blogach przywitaliśmy notką o wydarzeniach miesiąca, które przedwakacyjny miesiąc zmienią w gorący początek lata. Jak pokazują notowania VIX-a rynek idealnie wpisał się w nasze blogowe oczekiwania i wszystko wskazuje na to, że najciekawsze ciągle przed nami.
Zbliżające się referendum w sprawie obecności Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej zdaje się – wreszcie – nabierać adekwatnego do wydarzenia znaczenia. Jednak analitycy chcą tłumaczyć niemal wszystko Brexit’em, więc dla równowagi zadajmy pytanie, czy przypadkiem nie uczestniczymy w jakimś teatrzyku cieni, w którym partykularne interesy przykrywa się wzniosłymi ideami.
Chwilę po najsłabszym od blisko sześciu lat odczycie z amerykańskiego rynku pracy temat „wykresu na niedzielę” narzuca się sam. Musimy spojrzeć na zmianę w liczbie etatów, jaką oszacował Departament Pracy. Mimo powszechnego przekonania, iż mniej liczą się same dane, a więcej interpretacje, tym razem raport nie pozostawia szerokiego pola wyboru i zwyczajnie będzie miał wpływ na rzeczywistość.