Zalety długiego terminu
Znalazłem niedawno interesujące dane, które dobrze ilustrują zalety regularnego inwestowania w długim horyzoncie czasowym.
Znalazłem niedawno interesujące dane, które dobrze ilustrują zalety regularnego inwestowania w długim horyzoncie czasowym.
Zacznę łatwym pytaniem: co w minionym tygodniu stało się światowym numerem 1 w newsach tradingowo-giełdowych?
W czym tkwi tajemnica tak niskich, maksymalnych obsunięć kapitału w strategii zajmowania pozycji przy wzroście o określoną ilość tików od otwarcia sesji w przypadku małych i średnich spółek?
Po kilku latach blogowania w serwisie blogi.bossa.pl między piszącymi, a czytelnikami zaiskrzyła swego rodzaju „chemia” (czasem pozytywna, czasem nie) dzięki której możemy śmiało mówić o powstaniu społeczności Bossa. Ta społeczność była już wcześniej widoczna na różnych listach dyskusyjnych, zaś obecni blogerzy byli kiedyś wyłącznie klientami DM BOŚ. Dzięki temu wiele wpisów, które pojawiają się na blogach odwołuje się do wcześniejszych, zarówno autorzy jak i komentatorzy często w „lot” chwytają aluzje lub odniesienia wykorzystywane wcześniej. To niewątpliwa zaleta, ale też wada.
Wczoraj The Economist pokazał w jaki sposób można poprawnie porównać jabłka do pomarańczy. W analizie rynkowej porównywanie jabłek do pomarańczy może prowadzić na manowce.
Zaglądnijmy głębiej pod maskę prostego, mechanicznego i jak najbardziej hipotetycznego modelu strategii inwestycyjnej przeznaczonej na rynek akcji małych i średnich spółek, którą przedstawiłem w poprzednim wpisie.
Dwa tygodnie temu zwróciłem uwagę na prezentację Cliffa Asnessa na temat inwestowania ilościowego. Skupiłem się na wyjaśnieniu przez niego działania czynnika wartości w inwestowaniu ilościowym.
Zamieszanie polityczne wokół Krymu spowodowało, iż na rynkach szybko pojawiły się wizje kryzysu paliwowego lat 70 i zwyżek cen ropy do nieba.
Jeśli zanurzymy się głębiej w kwestie nieefektywności rynkowych, które poruszyłem w niedawnych wpisach, okaże się, że sprawa dotyczy także Analizy technicznej lub ilościowej.
Pod ostatnią moją notką na blogu pojawił się ciekawy spór, który dobrze pokazuje sprzeczne punkty widzenia na rynek. Z całej dyskusji wyłowię jednak tylko jeden element, który stanie się sponsorem dzisiejszej notki – przecenę o 50 procent.