Wykres dnia: Za którymś razem się uda?
Rok 2024 był czwartym rokiem z rzędu, w którym rynki wschodzące wyraźnie przegrały z amerykańskim rynkiem akcji.
Rok 2024 był czwartym rokiem z rzędu, w którym rynki wschodzące wyraźnie przegrały z amerykańskim rynkiem akcji.
Jedna z ostatnich naszych notek na blogach odnotowała, iż sytuacja na rynku chińskim staje się zaproszeniem do spekulacyjnego zainteresowania akcjami spółek z Państwa Środka. Kolejnym rynkiem, którym zaczyna interesować się prasa branżowa i wygląda ciekawie jest Korea Południowa.
Poniedziałkową sesją weszliśmy w drugą połowę roku, więc również w okres zastanawiania się nad korektami w portfelach i zadawanie pytań o realizację zysków, sprzedaż i kupno na kolejne sześć miesięcy. W tym kontekście proponuję spekulacyjne spojrzenie na konkurencję dla rynku polskiego ze strony rynku chińskiego.
Indeksy na najważniejszych rynkach świata znalazły się – jak chcą jedni – w korektach przecen lub – jak mówią kolejni – przed szansą na zakończenie spadków i wejście w stabilizację przed kolejną hossą. Klucz do obu zakładów zdaje się trzymać temat recesji. Jeśli będzie recesja, bessa ma szansę na pogłębienie. Brak recesji czyni wyprzedaż okazją do zakupów. W ten układ wpisuje się rynek chiński, obity polityką antycovidową rządu w Pekinie i ryzykami spowolnienia w gospodarce chińskiej.
Mam wątpliwą przyjemność pisać kolejną notkę w kontekście zamknięcia rynku akcji w Moskwie. Ocieramy się o jakiegoś zakalca, ale cóż poradzić, dziś mija 9 dzień handlowy bez sesji na rynku akcji w Rosji (jutro też nie będzie sesji, więc odliczamy już do 10), a sytuacja z każdym dniem robi się tylko ciekawsza i wykracza poza giełdę oraz papiery udziałowe.
W poprzednim tygodniu odnotowaliśmy spadek na rynku rosyjskim o 50 procent i anulowanie sesji. Po 7 dniach możemy uzupełnić przypadek bez precedensu o zmienne, które zeszłotygodniową niespodziankę czynią ledwie wstępem do – delikatnie mówiąc – jeszcze większej niespodzianki.
Tematem ostatnich dni na giełdach jest szum wywołany kłopotami chińskiej spółki Evergrande. Na blogach bossy temat był już poruszany z punktu widzenia ryzyk, jakie niesie w sobie potencjalne bankructwo firmy. Naprawdę jednak temat jest mniejszy niż wskazują na to reakcje giełd i pozostanie ograniczony do rynków wschodzących, które obrywają rykoszetem. Dla Wall Street czy innych rynków rozwiniętych problemy Evergrande są niczym więcej niż pretekstem do korekty.
Blogi bossy mają już kilkanaście lat. Stali czytelnicy pewnie wiedzą, że nigdy nie wpadałem w panikę i rzadko w ekstazę. Może to jakaś część spektrum autyzmu – nie wiem – ale emocje na rynku są mi zwyczajnie obce. Z tego wynika również postawa, że nie straszę, tylko pokazuję pola ryzyka. Jak coś mieści się na rynku w Prawie Trzech Sigm, to uznaję za ważne. Wszystko poza tym, za ciekawe. Niemniej, dziś posłucham czytelnika i spojrzę w stronę, która wydaje mi się poza polem ryzyka. Lecimy do Boskiego Buenos Aires.
Amerykański tygodnik Barron’s dwa razy do roku przeprowadza badanie wśród inwestorów profesjonalnych, w którym pyta o perspektywy rynków w kolejnych 12 miesiącach. Najnowszy przeprowadzono w połowie marca, a więc w środku zamieszania, jakie pojawiło się na giełdach.
Kilka kluczowych problemów związanych z analizą rynków akcyjnych utrudnia inwestorom wyrobienie sobie zrównoważonego podejścia do rynków wschodzących. To ważne zagadnienie także dla polskich inwestorów.