Uśrednianie pozycji – za i przeciw
Tym razem specjalnie dla jednej z Czytelniczek – krótki przegląd technik uśredniania pozycji.
Tym razem specjalnie dla jednej z Czytelniczek – krótki przegląd technik uśredniania pozycji.
Joe Vidich jest jednym z wielu doświadczonych inwestorów, którzy uważają, że jedną z największych przeszkód do osiągnięcia sukcesu na rynku akcyjnym jest brak umiejętności przyznania się do błędu i zamknięcia stratnej pozycji.
W ostatnich dniach na rynkach akcji zostały zdominowane przez dwa państwa – Argentynę i Turcję – oraz ich waluty – lirę i peso. Z jakiegoś niezrozumiałego dla mnie powodu w serwisach zlano dwa zupełnie różne państwa i wrzucono do jednego koszyka pod nazwą emerging markets sugerując, iż przecena walut jest kreowana tymi samymi czynnikami. Rzućmy zatem okiem na Argentynę.
Fundusz, którym zarządza Joe Vidich osiągnął w latach 2001-2011 imponujące wyniki inwestycyjne. Roczna stopa zwrotu na poziomie 18% (24% przed opłatami) i maksymalne obsunięcie na poziomie 8%.
Jedynym powodem, dla którego wybrałem się na „Wilka z Wall Street” była chęć zobaczenia koncertowej gry Leonardo Di Caprio, nominowanego zresztą za tę rolę do Oskara.
Anglojęzyczne media biznesowe żyją od kilku dni napisanym przez miliardera Toma Perkinsa (współzałożyciela Kleiner Perkins Caufield & Byers) listem, który opublikował Wall Street Journal, a w którym autor porównał sposób w jaki postrzegani są najbogatsi Amerykanie do postrzegania Żydów w nazistowskich Niemczech.
Na piątkowej sesji kibicowałem sobie akcjom KGHMu, które po kilku miesiącach spadły ponownie do poziomu 110 złotych, a dodatkowo kształt na wykresie sugerwał, że to wcale może nie być koniec spadków.
Tradycyjnie u nas weekend oznacza zagłębienie się w jakiś niestandardowy wykres i chwilę refleksji nad nim.
W poprzednim wpisie próbowałem pokazać jak mogą wyglądać rozpiętości w końcowej wielkości kapitału przy różnym okresie rozpoczęcia inwestycji, ale tej samej, oczekiwanej, długoterminowej stopie zwrotu, a więc przypadek dotyczący również naszych emerytalnych OFE.
Przynajmniej kilkakrotnie już publicznie to wyznawałem – mam kompleks matematyki (i nauk ścisłych*). Przez lata młodzieńcze, w szkole podstawowej i później średniej wmawiano mi, że jestem tzw. typem humanistycznym. W skrócie oznacza to tyle, że odpuszcza się takiemu delikwentowi znajomość przedmiotów ścisłych.