Raport o marzeniach, złudzeniach i niekonsekwencjach

Media ekscytują się informacją, że młodzi z pokolenia Z, chcą zarabiać na rękę 7 500 zł. Przy średniej krajowej na poziomie 7 700 zł brutto, można śmiało oburzyć się na roszczeniowość, oderwanie od życia i głupotę. Tymczasem, chyba chodzi o to, jak sformułowano pytanie.

Sięgnąłem do źródła, czyli raportu przygotowanego przez SWPS oraz they.pl. Intrygowały mnie szczegóły – próbka, postawione pytania, inne kwestie. Po prostu nie da się przejść obojętnie obok tej tezy „Zetki chcą zarabiać 7,5 tys.”, gdy widzę (i znam kilkoro – wiem, wiem to żadna próbka) młodych pracujących w Żabkach, sieciówkach w galeriach, fastfoodach za minimalną. I mówimy o stolicy, a nie mniejszych miastach, czy nawet wsiach.

Dziesięć lat temu Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości opublikowała raport „przyszłe kadry polskiej gospodarki” – badanie objęło 30 tys. studentów.

„nie po to to kończyliśmy studia, żeby zarabiać najniższą krajową – mówią młodzi. Większość liczy na to, że w pierwszej pracy zarobi około 2650 zł na rękę, czyli 3,7 tys. zł brutto”.  Tyle mniej więcej wynosiła wówczas średnia krajowa – 3,65 zł brutto.

Kluczowe jest jednak coś zupełnie innego. W tamtej ankiecie sprzed dekady pytanie brzmiało „ile chcecie zarabiać w pierwszej pracy”. W tym tegorocznym (2 500 ankietowanych) pytanie dotyczyło „zarobków, które zapewniłyby spokojne życie”! To są dwie różne kwestie. I tu jest chyba problem z odbiorem tego raportu, bo nagle wszyscy mówią o tym, że nic nie potrafiący jeszcze studenci chcieliby zarabiać 7,5 tys. na rękę (a 15% ponad 10 tys.). A to wygląda na ich marzenie. Jakiś docelowy poziom, przy dzisiejszym wyobrażeniu życia. Jest to tym bardziej możliwe, że 40% ankietowanych to mieszkańcy wsi i miast poniżaj 100 tys. mieszkańców.

Brakowało mi w badaniu SWPS i They informacji o tym, ile zarabiają ci, którzy już pracują (takich jest 40%. Tyle samo pracujących (i uczących się)  było w ankiecie z 2013 – 48% z nich zarabiało poniżej 1000 na rękę, 35% mieściło się w zakresie 1000-2000 zł.

W badaniu PARP jest pytanie o aspiracje zarobkowe. Rozbite na:

– najniższą satysfakcjonującą pensję (mediana 1000 zł netto)

– w miarę zadowalająca (mediana 2500 zł)

– pensja na jaką mogę liczyć przy dużym szczęściu (mediana 3000 zł)

Dodatkowo odpowiedzi różnicowały kierunki studiów (oczekiwania na kierunkach humanistycznych były niższe)

Tego wszystkiego brakuje w raporcie „Gen Z o sobie”. Czy te 7,5 tys. to oczekiwania w pierwszej pracy, aspiracje do których się dąży, czy marzenia (przy odrobinie szczęścia)? Ciekawe, że w tym samym raporcie aż 43% chce w  przyszłości założyć własną firmę lub jednoosobową działalność. A 7% chce pracować w korporacjach. Czyli „marzymy o zarobkach korporacyjnych, ale nie chcemy tam pracować”. Przypomina mi to moje spotkania ze studentami dotyczące inwestowania – chcą zarabiać minimum 50% średniorocznie, ale przy pytaniu, jakie są w stanie akceptować ryzyko, zwykle odpowiadają „żadnego”. Tych sprzeczności jest więcej, bo równocześnie 72% procent stresuje się brakiem pracy. Jeśli ma się aspiracje dotyczące zakładania własnych biznesów, to nie powinien to być, aż taki czynnik stresujący (zwłaszcza młodych). To zaś oznacza, że raport nieco miesza nadzieje i oczekiwania zawiązane z przyszłością (bliżej nieokreśloną) i aktualną oceną własnej sytuacji.

W starym raporcie PARP część ankiety dotyczyła oceny własnych kompetencji. Czyli mówiąc wprost „co możesz zaproponować od siebie”.  W nowym raporcie SWPS i They.pl zabrakło takich pytań, co może tym bardziej rodzić uproszczony wniosek „nie dość, ze chcą mnóstwo kasy, to jeszcze nic od siebie nie dają”/

W świetnej książce iGen – Jean Twenge prezentowane są długoterminowe badania prowadzone na tych samych grupach wiekowych. Czyli zadajemy TAKIE SAMO pytanie dwudziestolatkom – w 1970, 1980, 1990 itd., itp. Nie pytamy dzisiejszych 40 latków, co myśleli jak mieli 20 lat. Zaletą tych badań jest to, że widać w nich trendy, a przede wszystkim są porównywalne.

W raportach robionych od czasu do czasu takich sensownych porównań nie możemy zrobić. W związku z bieżącym zapotrzebowaniem albo pomysłami będą się pojawiały w nich kwestie, które są w jakiś sposób medialne, popularne lub chwytliwe.

Jednym z pytań w raporcie z 2024 jest to, jak ważny jest dla nich podejście pracodawcy do ich zdrowia psychicznego. 94% odpowiedziało, że „zdecydowanie się zgadza z takim stwierdzeniem”. No dobrze, tylko czy jesteśmy pewni, że na tak postawione pytanie studenci z mojego pokolenia też by nie odpowiadali „zdecydowanie się zgadzam”? To jest tylko jakieś marzenie. Podobnie jak pytania o work-life balance. Tych pytań po prostu nie było.

2024:

„Teraz wynajem kawalerki w Warszawie kosztuje 3 tys. Więc jak wyobrażę sobie osobę, która przeprowadza się do Warszawy na studia, potem tu zostaje i musi połowę pieniędzy, które zarabia wydawać na wynajem, to nie jest to dla mnie dużo” – tak dla radia TOK FM wyniki badania komentowała 23 -letnia Wiktoria Jędroszkowiak. (źródło)

2013:

Ula, 24-letnia absolwentka politologii z Warszawy, jest załamana wynikami. – Policzyłam, że na wynajęcie kawalerki, opłatę studiów podyplomowych, bilet komunikacji miejskiej i skromne jedzenie potrzebuję 2,5 tys. zł na rękę. W tej kwocie nie ma fanaberii typu wakacje czy nowe ubrania co miesiąc. (źródło)

Nie widzę specjalnych różnic w tych wypowiedziach. Choć może należałoby zapytać, czym dla młodych dziś jest skromne życie. Czy chodzi wyłącznie o bilet i skromne jedzenie, czy może o dostęp do streamingów, obiad na mieście i inne rzeczy, które stały się „minimalną normą”.

Przy okazji tych rozważań, zwrócę uwagę na jeszcze jeden element. Anegdotyczność medialnych analiz, opinii czy komentarzy. Kilka dni temu Gazeta Wyborcza opublikowała tekst Wojciecha Karpieszuka „Wszyscy stajemy się pokoleniem Z, przynajmniej w pracy”. Znów pojawia się owo chwytliwe, młodzi nie chcą się przepracowywać. I pojawia się kwestia, tego, że pracodawcy muszą się zmienić, bo… uwaga „Podano ciekawy przykład z Kalifornii: czas wolny w środku dnia, by pracownicy mogli posurfować. Brzmi wręcz nieprawdopodobnie, choćby tak jak jeszcze kilka lat temu przychodzenie do pracy z psem.”

Zaintrygowało mnie o co może chodzić, bo brzmi to jak chwytliwa historyjka i dość szybko doszedłem, że może chodzić o firmę Patagonia. Jej założyciel napisał kilka lat temu książkę, w mediach pojawiały się wypowiedzi o specyficznej kulturze pracy w tej firmie. W zasadzie moje poszukiwania były nieco dookoła, bo pisząc ten tekst poszukałem źródłowego materiału raportu pracuj.pl i nazwa Patagonia pada wprost. W kontekście raportu brzmi to jak jakiś trend, który mógłby być normą „Swój zespół zachęca do tego firma produkująca odzież outdoorową, Patagonia. Co więcej, firma informuje pracowników w ogólnofirmowych komunikatach na temat tego, kiedy przewidywane są szczególnie dobre warunki do surfowania.”

Naprawdę kilka chwil zajęło mi sprawdzenie, że założyciel Patagonii – Yvon Chouinard, jest raczej wyjątkowym ekscentrykiem, niż kimś kto prowadzi klasyczne korpo i wpadł na pomysł, żeby zamiast owocowych czwartków dać pracownikom deski do surfowania.

Sugerowałbym autorom raportu z pracuj.pl sięgnąć głębiej i zastanowić się nad takim fragmentem (źródło: CNBC)

Pracownicy Patagonii są zatrudniani ze względu na niezależność. „Kolonie mrówek nie mają szefów. Każdy wie, jaka jest jego praca i wykonuje ją” – mówi Chouinard.

Rzeczywiście psychologowie badający kulturę Patagonii mówią Chouinardowi, że jego pracownicy „są tak niezależni, że nie da się ich zatrudnić nigdzie indziej”.

Brzmi jak pracownicy dla klasycznej korporacji, prawda?

Nie jestem specjalistą od kultury surferów kalifornijskich, mogę bazować jedynie na paru filmach i reportażach. Ale już sama historia Patagonii- założonej nieco przez przypadek, przez fanatyka surfowania, jest pewną wskazówką, że to nie musi być „tradycyjna firma” i że nie będzie wyznaczała, żadnych trendów w szerokim korpoświecie.

Rozmawiamy często z Adamem Stańczakiem o wielu sprawach dotyczących rzeczywistości dookoła. Zwykł mawiać, że w Polsce w przestrzeni medialnej jest w zasadzie wyłącznie publicystyka. Nie ma argumentów, badań, źródeł. Jest „moim zdaniem” i „uważam”. Do tego tezy bez uzasadnienia w jakichkolwiek badaniach. Warto o tym pamiętać, gdy czytamy kolejne teksty omawiające dowolne raporty i badania, bo zwykle koncentrują się one wyłącznie na wyciągniętych z kontekstu pojedynczych elementach.

(Może właśnie dlatego nie powinienem wypowiadać się na temat kalifornijskich surferów)

źrodła: raport SWPS i THEY.PL, raport PARP (2013)

[Photo by Jeremy Bishop on Unsplash]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *

Opinie, założenia i przewidywania wyrażone w materiale należą do autora publikacji i nie muszą reprezentować poglądów DM BOŚ S.A. Informacje i dane zawarte w niniejszym materiale są udostępniane wyłącznie w celach informacyjnych i edukacyjnych oraz nie mogą stanowić podstawy do podjęcia decyzji inwestycyjnej. Nie należy traktować ich jako rekomendacji inwestowania w jakiekolwiek instrumenty finansowe lub formy doradztwa inwestycyjnego. DM BOŚ S.A. nie udziela gwarancji dokładności, aktualności oraz kompletności niniejszych informacji. Zaleca się przeprowadzenie we własnym zakresie niezależnego przeglądu informacji z niniejszego materiału.

Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.