Szukamy koloru dla obecnego łabędzia
Wraz z pojawieniem się koronowirusa, w komentarzach okołorynkowych zjawiły się też natychmiast całe stada „Czarnych łabędzi” na określenie tego, co się dzieje na rynkach.
Wraz z pojawieniem się koronowirusa, w komentarzach okołorynkowych zjawiły się też natychmiast całe stada „Czarnych łabędzi” na określenie tego, co się dzieje na rynkach.
To jednak było fascynujące obserwować w ostatnich dniach zachowanie kursów spółek, które „zahaczyły” tematycznie o koronawirusa. 2 marca spółka BioMaxima zgłosiła Urzędzie Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych w Polsce test do wykrywania koronawirusa. Po publikacji komunikatu w poniedziałek akcje wzrosły o około 30 procent z poziomu 4,40 do 5,65 zł. Kolejnego dnia rajd trwał, by w maksymalnym momencie osiągnąć 6,9 zł. Poniedziałkowa sesje była jednak o tyle ciekawa, że wolumen akcji wyniósł 1,15 mln szt., czyli połowę wszystkich wyemitowanych akcji. Jeszcze dzień wcześniej było to zaledwie 16 tysięcy a dwa tygodnie wcześniej 3 sztuki (słownie: trzy).
W ostatnim tekście zauważyłem, że jeśli pasywni inwestorzy czują się komfortowo z obecną ekspozycją na rynek akcyjny, nawet przy założeniu, że obecne obsunięcie przekształci się w pełnowymiarową bessę, to mogą sobie pozwolić na odcięcie się od szumu informacyjnego napływającego na rynek akcyjny i przeczekanie z boku trwającego zamieszania. Emocjonalne korzyści związane z taką postawą bardzo trudno jest przeszacować.
Rozpoczynanie dnia od lektury statystyk i wykresów rozchodzenia się koronowirusa to całkiem logiczne podejście inwestycyjne do niedawna, może nawet lepsze od Analizy Technicznej.
Rząd USA znalazł prosty i skuteczny sposób na zwiększenie oszczędności osób przechodzących na emeryturę o połowę; doradcy finansowi udzielają rad, które są korzystne dla nich, a nie dla ich klientów, a większość klientów jest z takich porad zadowolona. To tylko niektóre z wniosków z najnowszych badań naukowych dotyczących rynku kapitałowego.
Bezpieczna przystań, safe haven, czasami przekształcana w heaven, i choć w tym wypadku czasami mogłaby się stać niebem, często okazuje się piekielnym zakątkiem inwestora, pełnym bólu, strat, złości i rezygnacji.
Każdorazowo silne załamanie cen na rynkach akcji sprawia, że inwestorzy zaczynają poszukiwać aktywów, które mogą zaoferować bezpieczeństwo. Co ciekawe, choć naturalne wydaje się kierowanie swoich pieniędzy w papiery faktycznie wiązane z niskim ryzykiem – bony skarbowe, obligacje rządowe (oczywiście niektórych tylko państw), to jednak część inwestorów szuka bezpieczeństwa i spokoju w przedziwny sposób. Wybór jest tak kuriozalny, że efekty mogą się zakończyć kaftanem bezpieczeństwa. Wystarczy wpisać w wyszukiwarki hasło „bitcoin” i „safe haven” lub „bitcoin” i „bezpieczna przystań”, by otrzymać teksty, w których autorzy zupełnie poważnie rozważają taką opcję. W aktywie o szaleńczej zmienności upatrują ochrony przed zmiennością na rynku akcji. Szacunek.
Najważniejszy amerykański indeks giełdowy, S&P 500, zaliczył najgorszy tydzień od października 2008 roku i zakończył tydzień spadkiem o 11%. Ten wynik uwzględnia pełen determinacji rajd z ostatniej godziny piątkowych notowań, który „odrobił” 2,5 punktów procentowych.
Miniony tydzień dla wielu inwestorów na świecie oraz warszawskiej giełdzie był czymś w rodzaju „rytuału przejścia”. Przejścia z wieku dziecięcego w dojrzały, przemiany chłopca w mężczyznę lub dziewczynki w kobietę, czy też zabawy w rynek w poważne inwestowanie.
Ze spadkiem 14,2 procent ostatni tydzień lutego 2020 wszedł do pierwszej dziesiątki największych spadkowych tygodni od początku funkcjonowania GPW. Równocześnie jest drugim takim przypadkiem w XXI wieku. Poprzedni (-15,7%) miał miejsce w październiku 2008 roku. Pozostałe to z perspektywy wielu inwestorów „prehistoria”, czyli lata 1993-1994 z jednym wyjątkiem w 1998 roku.
W tak gorącym tygodniu na giełdach być może części inwestorów umknął debiut nowego ETFa o dość nietypowej konstrukcji, pozwalającej na inwestycję z lewarem.
Nieco ponad 8 lat temu, ówczesny prezes NBP – Marek Belka – wypowiedział słynne słowa, że „giełda to kasyno”. Pozwoliłem sobie wówczas na nieco żartobliwą notkę Inwestuj z prezesem NBP, zwracając uwagę na niebywałą skuteczność sygnału (lub też zabawną koincydencję).