Inwestujący w ETFy pokazują spadkom środkowy palec, część 3
W poprzednich częściach dokumentowałem na podstawie danych o wpływach do ETFów akcyjnych efekt silnego zakotwiczenia inwestorów w tego rodzaju funduszach.
W poprzednich częściach dokumentowałem na podstawie danych o wpływach do ETFów akcyjnych efekt silnego zakotwiczenia inwestorów w tego rodzaju funduszach.
Obecna bessa na świecie wykluła się rekordowo szybko patrząc w historię (nasza na GPW trwa od dawna), być może jakąś pozytywną motywacją będą poniższe statystyki wszystkich dotychczasowych rynków niedźwiedzia w USA.
W poprzedniej części analizowałem podaż akcji ze strony ETFów oraz tradycyjnych funduszy inwestycyjnych, w tej przyjrzyjmy się cyrkulacji w nich pieniądza, która ma wpływ na koniunkturę.
Kilka razy trafiłem już na głosy, że ETFy naśladujące indeksy giełdowe to rodzaj bańki, która niebawem się zawali i pociągnie za sobą rynek akcji.
Wraz z pojawieniem się koronowirusa, w komentarzach okołorynkowych zjawiły się też natychmiast całe stada „Czarnych łabędzi” na określenie tego, co się dzieje na rynkach.
Rozpoczynanie dnia od lektury statystyk i wykresów rozchodzenia się koronowirusa to całkiem logiczne podejście inwestycyjne do niedawna, może nawet lepsze od Analizy Technicznej.
W tak gorącym tygodniu na giełdach być może części inwestorów umknął debiut nowego ETFa o dość nietypowej konstrukcji, pozwalającej na inwestycję z lewarem.
Chyba jedyne obecnie pytanie jakie zadają sobie posiadacze akcji jest w miarę oczywiste i uzasadnione: czy to koniec nadziei na wzrosty, czy tylko silne odreagowanie epidemii koronowirusa, które minie?
Czy powinno zaskakiwać, że znacząca część klientów bossafx, inwestujących w kontrakty na indeksy amerykańskie, stoi obecnie po krótkiej stronie, czyli spodziewa się spadków cen akcji?
Zmiany kursów na giełdzie podlegają teoretycznie mechanizmom wolnego rynku, praktycznie rynek ten nie jest taki do końca wolny.