Sesja kończąca spadki
Z jakim prawdopodobieństwem zaskakująca nieco sesja z piątku 3 grudnia może zatrzymać obecną bessę?
Z jakim prawdopodobieństwem zaskakująca nieco sesja z piątku 3 grudnia może zatrzymać obecną bessę?
Po ubiegłotygodniowym załamaniu na rynkach akcyjnych komentatorzy zwrócili uwagę na fakt, że rynkowe krachy mają też swoje dobre strony.
Nie walcz z trendem.
Krótkoterminowe manipulacje rynkiem (przez wielkich) są możliwe. W dłuższym terminie wygrywa trend.
Te zasady opracowane ponad 100 lat temu przez Charlesa Dowa właściwie są niezmienne i dotyczą nie tylko wielkich firm finansowych, ale również banków centralnych, rządów czyli podmiotów, które teoretycznie mogłyby zrobić wszystko, żeby zapobiec niechcianym tendencjom. Spadkom lub wzrostom. Częściej jednak spadkom.
Wrócę na chwilę do wpisu sprzed 2 dni, w którym na wykresie indeksu niemieckiego rynku akcji DAX wskazywałem niebezpieczeństwo zejścia w techniczny obszar bessy.
Pod ostatnią moją notką na blogu pojawił się ciekawy spór, który dobrze pokazuje sprzeczne punkty widzenia na rynek. Z całej dyskusji wyłowię jednak tylko jeden element, który stanie się sponsorem dzisiejszej notki – przecenę o 50 procent.
„W zgliszczach, jakie zostawiają po sobie wszystkie zakończone krachem boomy, można odczytać działalność ludzi kupujących nieruchomości po cenach, o których doskonale wiedzieli, że są nierealne, ale płacili je po prostu dlatego, że wiedzieli, iż mogą liczyć na jakiegoś jeszcze większego głupca, którzy odbierze z ich rąk nieruchomość, zostawiając im zysk”.
Chicago Tribune, kwiecień 1890*
Powiedzenia i maksymy giełdowe, pomimo swojej popularności i filozoficznie atrakcyjnej ironiczno-gorzkiej grze słów, nie zawsze trafiają w sedno poprawnych mechanizmów rządzących rynkami.
Rzadko zdarza mi się pisać tutaj o aktualnej koniunkturze, to będzie trzeci lub czwarty raz. Robię to tylko wtedy gdy przeżywam deja vu lub czuję ciśnienie by spisać to co widzę.
Giełdowy ekosystem pełen jest paradoksów, ale ja akurat go właśnie za nie lubię. Jeden z nich na początku mojej inwestycyjnej edukacji (trwającej do dziś) wydawał się szczególnie nieracjonalny.
Kiedy na giełdy wkrada się strach graniczący z lękiem i paniką, media wprowadzają dyżurne rubryki pod hasłami „jak przeżyć spadki?” czy „jak się zabezpieczyć?”.