Bessa
Na zamknięciu dzisiejszej sesji główny indeks amerykańskiego rynku akcyjnego oficjalnie znalazł się w fazie bessy – spadek od zanotowanego we wrześniu szczytu intraday S&P 500 minimalnie przekroczył 20%.
Na zamknięciu dzisiejszej sesji główny indeks amerykańskiego rynku akcyjnego oficjalnie znalazł się w fazie bessy – spadek od zanotowanego we wrześniu szczytu intraday S&P 500 minimalnie przekroczył 20%.
Wczorajsza decyzja Fed prosi się o skomentowanie, ale ważniejsze wydaje się pytanie, czy naprawdę zmierzamy do kolejnego megakryzysu?
Końcówka roku na giełdach światowych, w tym – być może ku zaskoczeniu, również na warszawskiej giełdzie – jest ekscytująca. Podczas gdy wygląd indeksów światowych sugeruje niezbyt korzystne scenariusze na najbliższą przyszłość, akcje polskich spółek wydają się dumnie wstawać z kolan.
Żaden inny rynek nie potrafi chyba się tak pięknie rozjechać z trendami światowymi jak nasz.
Czekałem dziś do samego wieczora, żeby sprawdzić co będzie działo się z notowaniami ropy po doniesieniach z Morza Azowskiego. Nie próbuję zagłębiać się w tło konfliktu między Rosją a Ukrainą, ale według mnie było to jednak interesujące, że ceny ropy praktycznie nie zareagowały. Intuicyjnie można by sądzić, że jakikolwiek ruch militarny, w który angażuje się Rosja lub inny kraj będący producentem ropy naftowej powinien przynajmniej chwilowo wpłynąć na wzrost notowań. Ale intuicja ma to do siebie, że często nie jest zgodna z rzeczywistością.
Powoli na giełdach przychodzi moment, w którym Wall Street ustanowi nowy rekord długości hossy. Rynkowi statystycy policzyli, iż w najbliższą środę hossa rozpoczęta w 2009 roku wejdzie w 114 miesiąc i stanie się dłuższa od poprzedniej, najdłuższej w historii, trwającej 113 miesięcy. Równolegle rynki wschodzące znalazły się poniżej progu bessy. Naszym wykresem na niedzielę jest iShares MSCI Emerging Markets ETF, który w zakończonym tygodniu oddalił się na więcej niż 20 procent od styczniowego szczytu i znalazł w tzw. technicznej bessie.
Udział w dyskusji na jednym zagranicznym forum uzmysłowił mi pewne dość NIEWDZIĘCZNE zjawisko:
Wykres to dość trywialny i często spóźniony oraz zawodny sposób wykrywania rynku niedźwiedzia na giełdach jeśli porównamy go do metody przedstawionej niżej.
Rzadko zajmuję się na blogach bieżącym stanem rynku jednak ostatnie tygodnie są na tyle interesujące, że podzielę się swoimi przemyśleniami. Napisałem w prognozach na ten rok :
„Czekam na krach na rynkach akcji, który może nie będzie globalny, tylko będzie dotyczył jakiegoś regionu, ale my dostaniemy poważnym rykoszetem i nasze akcje będą liderami spadków, przynajmniej w najgorętszym momencie załamania.”
Czas, w którym na giełdy spadają mocne ciosy ze strony podaży zawsze owocują pytaniami – a czasami nadziejami – czy to już koniec, czy może właśnie teraz. Jeśli całość uzupełnia mocna dawka zmienności, to pojawia się najbardziej bolesne pytanie podszyte chciwością i strachem – co robić?