Świat się zmienia (w ten sam sposób)

„W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych japońscy producenci szturmowali Zachód. Bez wątpienia wspomagał ich niewiarygodnie tani jen i chroniony rynek krajowy, stanowiący rodzaj „pochłaniacza wstrząsów” dla kampanii cenowych na rynkach eksportowych. Naturalnie tani jen i chroniony rynek wewnętrzny nie były przyczyną, dla której japońskie samochody gwarantowały wyższą jakość niż produkty konkurentów z Zachodu, większą oszczędność w zużyciu paliwa w czasie wzrostu cen i tak dalej. Duża część japońskiego sukcesu bierze się z tego, że tamtejsi producenci przywiązywali więcej uwagi do klienta. Z drugiej strony jest także oczywistym faktem, że byli mocno wspierani przez banki.” Gregory Millman, Czas spekulacji

A teraz wykonajmy skok o sześćdziesiąt lat do przodu, zamieńmy rynek japoński na chiński i w gruncie rzeczy możemy uznać, że historia znów się powtarza. Czytam w ostatnich czasach coraz częstsze narzekania na to, że na rynku samochodowym następują zaskakujące zmiany. Chiny zyskują miano lidera (zwłaszcza jeśli chodzi o auta elektryczne), przede wszystkim kosztem firm europejskich. Odnosi się wrażenie, jakby obserwatorzy, w tym wielu ekonomistów, zapominali o zmianach rynkowych. Jedne branże zyskują, inne upadają. W miejsce dawnych liderów pojawiają się nowi. Kraje, które były w zapaści gospodarczej zyskują miano „tygrysów”, zauważając szansę tam, gdzie „stare gospodarki”, jej nie widziały.

Czytaj dalej >

Prezes Sławek gra w Gamboni

Grupa prowadzi działalność operacyjną w obszarze świadczenia usług doradztwa podatkowego i prawnego.

Działalność Grupy polega na oferowaniu profesjonalnych usług doradczych (podatki-prawo-księgowość).

To wybrane zapisy ze strony internetowej spółki notowanej na rynku New Connect. Spółki, która zadebiutowała na początku lipca, a której jednym z najmocniejszych aktywów jest osoba prezesa. Jeszcze jeden zapis ze strony internetowej:

Dodatkowym czynnikiem zwiększającym rozpoznawalność Grupy jest osoba Prezesa Zarządu –Sławomira Mentzena będącego osobą publiczną, która aktywnie wykorzystuje media społecznościowe do komunikacji oraz posiada znaczące zasięgi i wielu obserwujących. Według wiedzy Grupy żaden inny doradca podatkowy nie generuje zbliżonych zasięgów w Internecie.

Podatki-prawo-księgowość.

Jeśli dwa z tych trzech elementów są tak traktowane w spółce, jak podejście do prawa prezesa Mentzena, to jednak na miejscu klientów poważnie bym się zastanawiał, czy sam fakt rozpoznawalności prezesa nie doprowadzi w przyszłości do jakichś kłopotów księgowo-podatkowych.

Czytaj dalej >

Mamy pana pieniądze i co pan nam zrobi?

„Mam trochę krótkich pozycji na rynku japońskim i będę je zwiększał. Ale cokolwiek tam zrobię, wiem, że gdy nadejdzie kryzys nie chcę być tam obecny w okolicach dna, ponieważ Japończycy uruchomią różnego rodzaju działania protekcyjne i ochronne. A cokolwiek zrobią, by chronić siebie, to na pewno nie będzie dobre dla Jima Rogersa.

Obawiasz się, że nie będziesz mógł wycofać swoich pieniędzy?

Tak. Mogą zamrozić wypłaty. Mogą wprowadzić różne kursy wymiany walut. Bóg wie, co mogą jeszcze wymyślić.

Ale czy nie będziesz bezpieczny, jeśli będziesz sprzedawał krótko japoński rynek na przykład na giełdzie w Chicago?

Wyobraź sobie, że mogą wprowadzić dwie opcje wymiany walut i facet, który będzie po drugiej stronie transakcji, nie będzie w stanie wypełnić zobowiązań.

Nad takimi sytuacjami czuwa izba rozliczeniowa.

Wspaniale. Cieszę się, że to mówisz. To najlepsza wiadomość, o jakiej słyszałem od dłuższego czasu. Niemniej jednak, wolę być bardzo ostrożny.”

Przypomniał mi się ten fragment rozmowy przeprowadzonej przez Jacka Schwagera z Jimem Rogersem w 1987 roku (Czarodzieje rynku. Rozmowy z wybitnymi traderami), gdy media doniosły o ostatnich kłopotach Marka Mobiusa z inwestycjami na rynku chińskim. Według jego słów, rząd chiński wprowadził ograniczenia związane z wypłatami pieniędzy. Choć aktywa Mobiusa znajdują się w międzynarodowym banku, jakim jest HSBC, to jednak bank działając na terenie Chin podlega tamtejszym restrykcjom i ograniczeniom.

Czytaj dalej >

Rozważania o giełdach

 „Jeśli coś nazywa się giełdą, ale nie działa jak giełda i nie wygląda jak giełda, to nie jest to giełda”. Parafraza znanego powiedzenia o kaczce

Giełda – czym właściwie jest? W odróżnieniu od giełdy towarowej czy giełdy papierów wartościowych, których zasady funkcjonowania regulują odpowiednie ustawy, giełdą możemy nazwać dowolne miejsce lub przestrzeń (również internetową) gdzie dochodzi do różnego rodzaju transakcji. Mamy giełdy samochodowe, warzywne, giełdy pracy, giełdy staroci. Mówi się czasem o giełdzie pomysłów, która może funkcjonować wśród grupy osób, które szukają najlepszego rozwiązania. Giełdy mogą być od A do Z. Mamy giełdy akwarystyczne, antyków, czy audio i w końcu giełdy zwierząt, zbóż czy zleceń.

Gdzieś pośrodku tego alfabetu, na czternastej pozycji znajduje się litera „k” i mamy tym samym giełdy kryptowalut.

Czytaj dalej >

Rewolucja pożera własne dzieci

Oj dawno już nie pisałem o Bitcoinie, czy kryptowalutach. Zaś od pierwszego wpisu minęło ponad sześć lat i zmieniło się od tamtej pory wszystko. Przede wszystkim cena – jeden BTC kosztował wówczas 80 dolarów, pojawiły się setki innych kryptowalut, wciąż nie wiadomo kim jest Satoshi Nakamoto, czyli twórca całej idei, technologia blockchain zaczęła być wykorzystywana przez „te paskudne banki”. Nie zmienił się tylko świat pieniądza, tak jak widzieliby to pierwsi rewolucjoniści spod znaku BTC. Kryptowaluty nie stały się powszechnym środkiem płatniczym, raczej były kolejnym aktywem na którym da się zarobić. A to jak pokazuje historia człowieka, wystarczy, żeby przyciągnąć setki zainteresowanych. I wcale nie dlatego, że charakteryzuje się jakąś unikatowością większą od złota, cebulek tulipanów, cukru, wołowiny czy w ostatnich czasach pietruszki. Po prostu – w miarę łatwy dostęp i gwałtowne zmiany ceny budzą w ludziach sny o bogactwie.

Czytaj dalej >

Uregulowaliśmy!

Wiele lat temu podczas pewnej debaty zorganizowanej przez Gazetę Giełdy Parkiet,  w której miałem przyjemność uczestniczyć rozmawialiśmy między innymi o nadmiernych regulacjach w Polsce. To musiał być 2002-2003 rok. Rynek akcji na GPW wysychał, forex dla klientów detalicznych dopiero raczkował. Był nieuregulowany, więc wiązało się z tym sporo nadziei, że może nie będzie tak źle, jak z rynkiem regulowanym. Pozwoliłem sobie wówczas na konstatację, że regulacje w zasadzie są w porządku, ale jeśli z nimi przesadzimy to będzie jak z Jeziorem Aralskim i Morzem Kaspijskim, które władze radzieckie tak bardzo postanowiły uregulować, że to pierwsze niemal wyschło, zaś drugie straciło część powierzchni.

Czytaj dalej >