Uśrednianie- za i przeciw, cz.3
Czyż nie będzie najdoskonalej praktycznym przeżyciem zobaczenie metody uśredniania na konkretnym przykładzie z życia?
Czyż nie będzie najdoskonalej praktycznym przeżyciem zobaczenie metody uśredniania na konkretnym przykładzie z życia?
Nie ma chyba bardziej gorącego tematu na giełdach w ostatnich dniach niż kondycja rynków wschodzących. Przemarsz niedźwiedzi po mapie świata spowodował, iż wszyscy nagle zaczęli zadawać sobie pytanie o zagrożenia, jakie generują emerging markets. Jak to na rynkach bywa stadny odpływ inwestorów analizowano przez pływy pieniędzy do i z funduszy i nieliczni mają odwagę na tezę, że panika otwiera okno możliwości.
Biuro dostało list od jednej z naszych czytelniczek, który trafił do mnie. W sumie dość uniwersalny, więc pozwolę sobie wykorzystać blogi i odpowiedzieć publicznie.
Jeśli obserwuje się rynki dostatecznie długo i wnikliwie, nie powinno dla nikogo być zaskoczeniem, że czasami po dobrych wiadomościach dany rynek może spaść, zaś po złych rosnąć. Jak napisał w jednym ze swoich biuletynów (2002 rok) George Kleinman (wówczas redaktor naczelny Futures Magazine) – „nie jest najważniejsza informacja tylko reakcja rynku na tę informację”.
Tym razem specjalnie dla jednej z Czytelniczek – krótki przegląd technik uśredniania pozycji.
Joe Vidich jest jednym z wielu doświadczonych inwestorów, którzy uważają, że jedną z największych przeszkód do osiągnięcia sukcesu na rynku akcyjnym jest brak umiejętności przyznania się do błędu i zamknięcia stratnej pozycji.
W ostatnich dniach na rynkach akcji zostały zdominowane przez dwa państwa – Argentynę i Turcję – oraz ich waluty – lirę i peso. Z jakiegoś niezrozumiałego dla mnie powodu w serwisach zlano dwa zupełnie różne państwa i wrzucono do jednego koszyka pod nazwą emerging markets sugerując, iż przecena walut jest kreowana tymi samymi czynnikami. Rzućmy zatem okiem na Argentynę.
Fundusz, którym zarządza Joe Vidich osiągnął w latach 2001-2011 imponujące wyniki inwestycyjne. Roczna stopa zwrotu na poziomie 18% (24% przed opłatami) i maksymalne obsunięcie na poziomie 8%.
Jedynym powodem, dla którego wybrałem się na „Wilka z Wall Street” była chęć zobaczenia koncertowej gry Leonardo Di Caprio, nominowanego zresztą za tę rolę do Oskara.