Spekulanci nadchodzą
Debiut krótkiej sprzedaży w nowej formie mamy już za sobą. Śmiało można uznać, że pierwszy dzień udał się bardzo dobrze.
Debiut krótkiej sprzedaży w nowej formie mamy już za sobą. Śmiało można uznać, że pierwszy dzień udał się bardzo dobrze.
„Niepokojący w tym zjawisku jest problem efektywności funkcjonowania funduszy emerytalnych. Są one niezwykle atrakcyjne dla ich właścicieli.
Prezes GPW kilkukrotnie zapowiadał już wprowadzenie nowego indeksu. W miejsce dotychczasowego WIG20 ma powstać WIG30.
Pojawiły się dziś informacje o nowej ?aferze” – dotyczy ona prywatyzacji GPW, a przyczynkiem do sprawdzenia ewentualnych nieprawidłowości przez prokuraturę jest system giełdowy Warset, jaki wszyscy znamy, a może nawet lubimy za jego szeroką funkcjonalność. Czy na pewno jednak mamy do czynienia z aferą? Zbada to prokuratura – ja nie zamierzam ferować wyroków w tym wpisie, a bardziej zwrócić uwagę na postępujące ?pudelkowanie” rzeczywistości.
PKO BP lada dzień przeprowadzi mega-emisję akcji. Prospekt emisyjny zostanie opublikowany w dniu 1 października, wtedy również poznamy również cenę emisyjną. To nie koniec „natłoku” wydarzeń w tym dniu – 1 października ustalone zostanie prawo poboru akcji nowej emisji (aby mieć uprawnienia, akcje należy „fizycznie” posiadać na rachunku po zakończeniu sesji w dniu 1 października – wówczas rozliczone zostaną 6 października – który to dzień pojawia się w licznych komunikatach). Będzie to największa emisja z prawem poboru spółki wchodzącej w skład indeksu WIG20. Takiej operacji na GPW jeszcze nie było, stąd wzbudza ona liczne emocje.
Na giełdzie jest jak w przyrodzie – nieraz świeci słońce, czasem pada deszcz, zdarza się, że nawet, ni stąd ni zowąd, pojawi się burza lub spadnie grad. Prognoza pogody ma to do siebie, że często się nie sprawdza, a najbardziej dotkliwe giełdowe zjawiska atmosferyczne pojawiają się niespodziewanie – te wyrządzają największą szkodę, tak jak plany MSP dotyczące min. kluczowych spółek WIG20, opublikowane na stronach MSP podczas trwania sesji giełdowej.
Na rynku terminowym, nie ma czegoś takiego jak zły rynek. Jest tylko rynek, dzięki któremu jedni ludzie są szczęśliwi, a inni nie. William Gallacher
Bohaterowie wywiadów w książce Jacka Schwagera ?Mistrzowie rynków finansowych” (Market Wizards) swoją aktywność na rynkach terminowych rozpoczynali bardzo podobnie. Sam autor swój pierwszy rachunek otworzył wspólnie z bratem wpłacając 2000 dolarów, próbując spekulować na bawełnie. Michael Marcus rozpoczynał z 1000 dolarów na rynkach śruty sojowej i kukurydzy. Gary Bielfeldt zaczynał również z 1000 dolarów handlując pojedynczymi kontraktami na kukurydzę – jedym z najmniejszych wówczas kontraktów.
Richard Dennis pożyczył od rodziny 1 600 dolarów, z czego za miejsce na Mid America Exchange zapłacił 1 200 dolarów, do spekulacji zaś zostało mu 400 dolarów (obecna wartość 400 dolarów w 1970 roku to ok. 2 000 – 3 000 dolarów).
Jednym z powodów, dla których Dennis wybrał właśnie MidAMerica Exchange, był fakt, że handlowali tam mini-kontraktami.
Tytuł dzisiejszej notki, to powielenie tytułu materiału z 20 lutego 2009, jaki ukazał się w Gazecie Wyborczej.
Niemożliwe? Możliwe, i wcale nie trzeba banków nacjonalizować. A gdzie? Proste – w USA, bo tam jest wszystko możliwe. A dlaczego? Bo amerykańskie banki są niewiele warte. Jeśli przyjrzymy się strukturze jednego z największych i najczęściej obserwowanych indeksów światowych, czyli DJIA (Dow Jones Industrial Average), banki mają dziś naprawdę niewiele do powiedzenia w sprawie jego wysokości i zmienności. Hipotetycznie mogą nawet upaść, a indeks DJIA niemal nie zareaguje….. Dlaczego?
Czyli… ?We didn’t start the fire”. Chyba dzięki artykułowi w NYT, poświęconemu między innymi naszemu regionowi, na nowo odkrywam tę kapitalną piosenkę Billy Joela 🙂 Dlaczego przypomniał mi się Billy Joel?.