Słowo przeciw słowu

Wyobraźmy sobie hipotetyczną sytuację. Jesteś analitykiem lub zarządzającym w funduszu inwestycyjnym. Masz spotkanie z reprezentantami spółki giełdowej. Jesteś do tego spotkania bardzo dobrze przygotowany. Przeczytałeś bardzo dokładnie raporty i w jednym z nich coś zwróciło twoją uwagę. Masz przekonanie, że zauważyłeś, coś czego jeszcze inni analitycy nie dostrzegli. Na tym polega bycie świetnym analitykiem. Na wyprzedzeniu innych. Zauważeniu czegoś, wśród publicznie dostępnych danych i informacji, czego jeszcze inni nie skojarzyli.

Podczas spotkania z Zarządem na terenie spółki, przyglądasz się dokładnie prezesowi. Oni wiedzą, że nie wszystko mogą powiedzieć. Ale na podstawie ich mowy ciała i różnych innych sygnałów (zauważyłeś radość na twarzy robotnika przy taśmie podczas produkcji) przypuszczasz, że warto zaufać własnej intuicji. Przypuszczasz, choć nie masz pewności, że oto powstaje nowy, rewolucyjny produkt. Pokochają go wszystkie nastolatki, a firma zarobi zyliardy.

Czytaj dalej >

Co pokazała sprawa Hindenburg Research i LPP

Mamy dopiero marzec, ale myślę, że sytuacja z piątku 15 marca zdominuje wiele tegorocznych dyskusji, konferencji i paneli. A przynajmniej powinna wywołać dyskusje i debaty wokół wielu tematów. Tak jak napisałem w poprzednim tekście – pojawienie się podmiotu jakim jest Hindenburg Research to swego rodzaju prestiż dla naszego rynku.

Oto firma działająca według pewnych zasad wzięła „na celownik” nasze spółki. Nie mam dostępu do części moich archiwów, ale na początkach naszego rynku jedna z zagranicznych firm inwestycyjnych (mam wrażenie, że był to Pictet and Cie) wydała rekomendację kupna dla akcji spółki Irena, a w tym czasie zmniejszała udział akcji w swoim portfelu. Tego rodzaju działania były i są jednoznacznie naganne i podlegają ściganiu przez nadzory wielu krajów. My wtedy byliśmy młodym i niedojrzałym rynkiem, ale było to coś szokującego. Hindenburg i firmy tego pokroju działają wprost.

Czytaj dalej >

Nikt nie kocha zniżkowców

W 1999 roku Harry Markopolos studiując wyniki funduszu zarządzanego przez Bernarda Madoffa, doszedł do wniosku, że nic z tego co jest prezentowane nie może być prawdą. Dość szybko wykrył, że nie istnieje żadna korelacja między uzyskiwanymi wynikami a zachowaniem rynków na, których rzekomo miał działać fundusz. Wraz z innymi osobami zaczęli dokładniej studiować wyniki funduszu, którego klientami były wielkie i renomowane instytucje finansowe. Markopolos powiadomił o wynikach swojego śledztwa amerykański nadzór – Securities and Exchange Commission (SEC). Jednak jego uwagi były ignorowane, co doskonale oddał tytuł książki napisanej przez Markopolosa „Nikt nie chciał słuchać”.

Jim Chanos z funduszu Kynikos Associates był coraz bardziej przekonany, że raporty finansowe Enronu są fałszowane. Był rok 2001, trwała hossa i szaleństwo na akcjach wielu spółek. Do grona największych zwycięzców zaliczano Enron. Chanos publicznie kwestionował wyceny dokonywane przez innych analityków oraz rzetelność badań audytora, którym była spółka Arthur Andersen. Równocześnie zaczął zajmować krótkie pozycje w akcjach spółki.

Czytaj dalej >

„Wykrwawić fundusze hedge!”

„Musimy wykrwawić żerujące na krótkiej sprzedaży fundusze hedge i redystrybuować bogactwo do nas „normalsów””! – napisał jeden z forumowiczów na WallStreetBets. Oczywiście chodzi o słynną aferę związaną z kursem akcji firmy GameStop, której kulisy opisuje Ben Mezrich w wydanej ostatnio książce „The Antisocial Network”.

Czytaj dalej >