Problem wycofanych spółek
Survivorship bias czyli pomijanie w procesie formułowania opinii spółek albo funduszy, które zniknęły z rynku (a wraz z nimi pamięć o nich i dane o ich wynikach finansowych) to spory problem dla inwestorów.
Survivorship bias czyli pomijanie w procesie formułowania opinii spółek albo funduszy, które zniknęły z rynku (a wraz z nimi pamięć o nich i dane o ich wynikach finansowych) to spory problem dla inwestorów.
Na koniec tego mini cyklu pozwolę sobie dodać moje zdanie odrębne wobec poradnika efektywnego przetwarzania informacji.
Zaledwie 5 proc. zmienności cen akcji wynika z informacji ujawnianych w sprawozdaniu finansowym – piszą Baruch Lev i Feng Gu w książce „The End of Accounting and the Path Forward for Investors and Managers”.
Na bieżąco śledzę nowe książki o inwestowaniu i rynku kapitałowym ukazujące się na świecie, przede wszystkim w języku angielskim (większość z nich nigdy nie jest tłumaczona na język polski). Będę polecać te najciekawsze, najbardziej wartościowe. Recenzje będą przeplatane przeglądami badań naukowych dotyczących m.in. giełdy papierów wartościowych.
Niemal dwa tygodnie temu, ostatniego dnia wakacji akcje INGBŚK osiągnęły swoje historyczne maksimum. Dla wielu osób na rynku akcje tego banku to symbol. Wielka prywatyzacja, wielkie kolejki, wielkie oczekiwania, wielka przebitka podczas pierwszego notowania i wielka irytacja tych, którzy nie zdołali sprzedać, bo zbyt długo trwało potwierdzanie świadectw depozytowych. Akcje Banku zadebiutowały w styczniu 1994 roku po cenie 6 500 000 zł (trzynaście razy więcej niż sprzedawane w ofercie). W ciągu roku straciły ponad 80 procent. Dwanaście lat było potrzebne, żeby cena banku pokonała tę wartość z debiutu.
Rynki nieustannie się zmieniają. Niektóre na lepsze, inne na gorsze, jeszcze inne na …inaczej działające.
W ubiegłym tygodniu pisałem na Blogach Bossy o ważnym trendzie w sektorze inwestycyjnym: ekspansji inwestowania pasywnego. Dziś zajmę się innym zjawiskiem na amerykańskim rynku: spadkiem liczby notowanych spółek.
W ramach naszej wewnątrzblogowej dyskusji o naturze przetwarzania i jakości informacji rynkowej, pozwolę sobie na próbę konfrontacji z kilkoma przekonaniami w tym temacie.
Oglądanie polityków rozmawiających z bankierami bywa zabawne. Wczoraj szef Banku Anglii musiał tłumaczyć brytyjskim parlamentarzystom, że luzowanie ilościowe (QE) działa, a kroki podjęte przez bank centralny osłabiły efekty szoku, jakim był wynik referendum w Wielkiej Brytanii.
Medialne doniesienia o spektakularnych stopach zwrotu z inwestycji w wybrane spółki przyciągają uwagę inwestorów i potencjalnych inwestorów. Myślę, że wielu ludzi zaczyna samodzielne inwestowanie z myślą o tym, że zdołają odnaleźć następny Apple lub Amazon a w polskich warunkach CD Projekt albo Amikę.