Nocne luki na indeksach, część 9
Na twitterze dostaliśmy prośbę o sprawdzenie statystyk dla indeksu WIG20 w konkretnej sytuacji:
Na twitterze dostaliśmy prośbę o sprawdzenie statystyk dla indeksu WIG20 w konkretnej sytuacji:
Wszystko już chyba napisano o zamieszaniu wokół gorączki spekulacyjnej, ale trudno zabić ideę, iż mali zbuntowali się przeciwko dużym dla swojego dobra. Nawet na naszych blogach też próbowaliśmy tej metafory. Z każdym dniem okazuje się jednak, iż obyło się bez zaskoczeń – największymi wygranymi w starciu zaczynają być duże fundusze, którym rynek rzucił walizki pieniędzy pod nogi, a zarządzający schylili się po nie bez chwili zawahania.
Gdy życzyliśmy sobie by NewConnect zaczął wyglądać jak rozwinięte rynki akcyjne to nie mieliśmy na myśli tego by rozwinięte rynki akcyjne stały się jak NewConnect. Trzeba precyzyjnie artykułować swoje życzenia.
Dorzucam poniżej kolejne 2 testy zachowań WIG20, które mam nadzieję pomogą traderom ogarnąć to, co statystycznie dzieje się z tym indeksem z sesji na sesję.
John Maynard Keynes twierdził w latach 30. XX w., iż ekspansja pieniądza i zbliżenie się stóp procentowych do zera doprowadzi do „eutanazji rentierów”. Tymczasem stopy są w okolicach zera w większości cywilizowanych państw, a rentierzy radzą sobie lepiej niż kiedykolwiek wcześniej. Gdzie jest błąd w rozumowaniu legendarnego ekonomisty? Wyjaśnia to Brett Christophers w książce „Rentier Capitalism: Who Owns the Economy, and Who Pays for It?”.
Miniony tydzień należał do GameSpot – niewielkiej, przeżywającej trudności spółki ze schyłkowego sektora (handlu detalicznego w tradycyjnych sklepach), o której pisały wszystkie najważniejsze media i której sprawę komentowali ludzie biznesu i polityki. Mógłbym mieć jakieś wątpliwości ale wczoraj rano żona, która nigdy nie zaczyna rozmów o rynku finansowym, zapytała mnie o co chodzi z tą spółką.
Skoro już sprawdzam statystycznie zachowania różnych rynków w nocy i podczas sesji, to nie może zabraknąć WIG20.
Musze przyznać, że podoba mi się to co dzieje się na rynkach. W ubiegłym roku ceny ropy (no właściwie kontraktów) spadają poniżej zera, pojawia się mnóstwo nowych graczy, którzy grę na rynkach traktują dosłownie jak grę. Nie ważne, co stoi za kursem, czy bankructwo (Hertz), czy mniej lub bardziej złożony algorytm (kryptowaluty), ważne, że w kupie siła i można zarabiać, zarabiać, kupować, kupować. Rozwój mediów społecznościowych sprawił, że wszelkiego rodzaju zbiorowe „naloty” są bardzo proste. Ma to dobre strony – wystarczy ogłosić zbiórkę dla potrzebujących, by już znalazł się milion, dwa, dziesięć na jakąś wyjątkowo skomplikowaną operację; ale ma też i mroczną stronę – wystarczy, że ktoś popełni błąd (świadomie, bądź nie), by sieciowi moraliści masowy zainicjowali hejt na Facebooku, wystawiali złe oceny w innych miejscach, dla fanu i beki rozjechali ofiarę. Wszystko zgodnie z zasadami opisanymi przez Ryana Holidaya, w „Zaufaj mi jestem kłamcą”. Nawet jeśli to była pomyłka, nikt się nie przejmuje przeprosinami, wyjaśnieniami, sprostowaniami. Z ofiary często zostają strzępy.
Wszyscy o jednym, to my też. Słyszeliście już zapewne o wyzwaniu, jakie rzucili Wall Street krasnale z jednego forum z czekami od Wuja Sama. Skupienie uwagi na tych, którzy musieli wycofać się z pozycji krótkich rozdmuchano do porażki Wall Street i kapitulacji wielkich przed masami. Gdzieś w tym wszystkim gubi się jednak element, który już wiele razy przerabialiśmy na rynku. Romantyczne emocje przykrywające rzeczywistość.
Inwestorzy regularnie zastanawiają się czy wystarczająco wcześnie zauważyli jakąś okazję inwestycyjną, rodzący się trend czy wzrost popularności rynkowej narracji. Można zaproponować prostą regułę wyjaśniającą część wątpliwości: jeśli istnieje już produkt inwestycyjny stworzony specjalnie dla danego pomysłu inwestycyjnego to nie „jest już wcześnie”.