Chaos, chaos, chaos

Patrząc na to co dzieje się w polityce amerykańskiej, a tym samym na rynkach finansowych, mamy chyba do czynienia z czymś co można by nazwać zarządzaniem przez chaos. Najlepiej podsumowują to różnego rodzaju żarty dotyczące nakładania, zdejmowania, zawieszania ceł na produkty kanadyjskie. Przypomina to nieco nieregularny chód Freemenów, tzw. sandwalk, znany z Duny. Idziemy po pustyni, w sposób chaotyczny i pozornie przypadkowy, żeby nie zwrócić uwagę czerwi pustyni.

Czytaj dalej >

Zaskoczenia

Każdy dzień w geopolityce przynosi ostatnio mnóstwo zaskoczeń. Zmienia się świat jaki znaliśmy. Nie zmienia się jednak, tak jak chciał tego Francis Fukuyama w swoim „Końcu historii”, w którym ogłosił ostateczny triumf demokracji liberalnej i końca ideologicznych konfliktów.

Zaskoczeniem jest również to, że mimo wzrostu niepewności co do kształtu świata – rynki akcji rosną od wielu miesięcy, zaś dotychczasowe korekty traktowane były jako okazja do nowych zakupów. Zaskoczeniem dyplomatycznym są wydarzenia ubiegłotygodniowe z Gabinetu Owalnego. Co więcej zdaje się, że inicjatorzy układania świata na nowo, przekonani o swoim geniuszu negocjacyjno-siłowym mogą być zaskoczeni tym, że kostki domina zaczęły przewracać się zupełnie w inną stronę, niż sobie zaplanowali.

Czytaj dalej >

Wielki Plan Przeobrażenia Rynków

Deregulacja, deregulacja, deregulacja. Słowo, które jest na ustach całego zachodniego świata, a także w Polsce. Oto nagle część polityków zorientowała się, że nadmierne regulacje – mające podobno na celu ułatwienie życia obywatelom, oraz ich ochronę – chyba poszły nieco za daleko. Nie będę zajmował się bieżącą polityką, moja wiara w realne zmiany jest raczej słaba, ale pomyślałem sobie, że to dobry moment, by, po raz już nie wiem który, zająć się polskim rynkiem kapitałowym.

Czytaj dalej >

Rynki są zachwycone

Patrząc na kolejne rekordy na światowych (oraz amerykańskich) giełdach akcji, można by powiedzieć, że inwestorzy są zachwyceni nowo kształtującym się porządkiem świata. Z jednej strony narracja medialno-polityczna brzmi „jeśli Europa nic nie zrobi to jest w poważnych kłopotach”, z drugiej indeksy akcji spółek niemieckich, francuskich, polskich zbliżają się lub już pokonały swoje maksima. Euforia jest ogromna, korekty krótkotrwałe, pojawiające się co jakiś czas informacje, które można by odebrać negatywnie, nie mają większego przełożenia na zachowanie się inwestorów, którzy zdają się krzyczeć „KUPUJEMY”.

Czytaj dalej >

Zróbmy cła znów wielkimi!

W 2018 roku administracja prezydenta Donalda Trumpa nałożyła cła na chińskie towary. Zaczęło się od paneli słonecznych i pralek, później dołączono do tego stal i aluminium, a następnie między innymi: części samolotów, baterie, telewizory, urządzenia medyczne, satelity. W odpowiedzi na to chiński rząd nałożył cła odwetowe na różnego rodzaju produkty rolne, m.in. soję, pszenicę, bawełnę, wołowinę, wieprzowinę i inne (w sumie obejmowało 106 pozycji nie tylko rolnych). Opłaty te wynosiły od 25 do 33 procent.

Czytaj dalej >

Marzenia to nie plany

Skończyłem w weekend czytać niezmiernie przyjemną powieść Johna Ironmongera „Wieloryb i koniec świata”. Głównym bohaterem jest analityk z londyńskiej firmy inwestycyjnej, koncentrującej się na transakcjach krótkiej sprzedaży. W tle mamy ogólnoświatową pandemię, załamanie rynków, genialne algorytmy prognozujące, rozważania o naturze ludzkiej oraz mnóstwo optymizmu. Więcej na temat samej powieści można przeczytać na speculatio.pl, mnie zaś do dzisiejszej notki zainspirowało jedno ze zdań, które pojawia się w trakcie rozmowy między bohaterami, gdy rozmawiają na temat przyszłości i wyborów.

To nie jest plan. To marzenie.

Ponieważ książka traktuje częściowo o rynku finansowym, decyzjach i ich konsekwencjach, zatrzymajmy się przez chwilę przy tym zdaniu, choć w powieści dotyczy ono raczej sytuacji między dwojgiem ludzi.

Czytaj dalej >

Drill, baby, drill

W swoim przemówieniu inauguracyjnym 20 stycznia 2025 roku prezydent Donald Trump użył hasła „Drill, baby, drill”, co miało oznaczać poparcie dla zwiększenia krajowej produkcji ropy i gazu.

Będziemy wiercić, skarbie, wiercić. Obniżymy ceny, ponownie wypełnimy nasze strategiczne rezerwy aż po brzegi i będziemy eksportować amerykańską energię na cały świat.

Czytaj dalej >

Bez hossy nie będzie hossy

Bez kamieni nie ma budulca. A bez budulca nie ma pałacu. A bez pałacu,… nie ma pałacu.

Te niezmiernie wnikliwe słowa wypowiada Marnypopis w filmie Asterix i Obelix. Misja Kleopatra i przypominają mi się za każdym razem, gdy patrzę na wykres naszego rynku akcyjnego. W tym wypadku bez hossy,… nie ma hossy. Nieco bardziej wyjaśniając – bez hossy na rynkach światowych, nie ma wielkich szans na hossę na giełdzie warszawskiej.

Czytaj dalej >

Ameryka kontra Dania

Myślę, że gdyby autor jakiejś książki lub filmu próbowałby zaproponować utwór, w którym Stany Zjednoczone wypowiadają wojnę Grenlandii lub Danii uznano by to jednak za pewne nadużycie, w kategorii „tak niemożliwe, że nie róbmy sobie żartów”. Co innego w drugą stronę. Takie utwory zresztą powstały, choćby powieść Leonarda Wibberleya z 1953 roku, na podstawie której nakręcono w 1959 roku film Mysz, która ryknęła. Choć w tym wypadku nie była to Dania, ale fikcyjne księstwo Grand Fenwick, które wypowiada wojnę USA. W rolach głównych występuje Peter Sellers i polecam film, jako zabawną ciekawostkę.

Czytaj dalej >

Świat się zmienia (w ten sam sposób)

„W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych japońscy producenci szturmowali Zachód. Bez wątpienia wspomagał ich niewiarygodnie tani jen i chroniony rynek krajowy, stanowiący rodzaj „pochłaniacza wstrząsów” dla kampanii cenowych na rynkach eksportowych. Naturalnie tani jen i chroniony rynek wewnętrzny nie były przyczyną, dla której japońskie samochody gwarantowały wyższą jakość niż produkty konkurentów z Zachodu, większą oszczędność w zużyciu paliwa w czasie wzrostu cen i tak dalej. Duża część japońskiego sukcesu bierze się z tego, że tamtejsi producenci przywiązywali więcej uwagi do klienta. Z drugiej strony jest także oczywistym faktem, że byli mocno wspierani przez banki.” Gregory Millman, Czas spekulacji

A teraz wykonajmy skok o sześćdziesiąt lat do przodu, zamieńmy rynek japoński na chiński i w gruncie rzeczy możemy uznać, że historia znów się powtarza. Czytam w ostatnich czasach coraz częstsze narzekania na to, że na rynku samochodowym następują zaskakujące zmiany. Chiny zyskują miano lidera (zwłaszcza jeśli chodzi o auta elektryczne), przede wszystkim kosztem firm europejskich. Odnosi się wrażenie, jakby obserwatorzy, w tym wielu ekonomistów, zapominali o zmianach rynkowych. Jedne branże zyskują, inne upadają. W miejsce dawnych liderów pojawiają się nowi. Kraje, które były w zapaści gospodarczej zyskują miano „tygrysów”, zauważając szansę tam, gdzie „stare gospodarki”, jej nie widziały.

Czytaj dalej >