Irlandzki bailout oczami uczestników
Atul Gawande w książce Potęga checklisty podaje przekonywujące argumenty za stosowaniem list kontrolnych: wykazów czynności do wykonania w ramach danej procedury. Moim zdaniem, listy kontrolne mogą się okazać przydatne także w procesie inwestycyjnym.
W ostatnich tekstach na blogu zwróciłem uwagę, że inwestorzy indywidualni znajdują się w niekorzystnej pozycji konkurencyjnej względem inwestorów instytucjonalnych w dziedzinie dostępu do nowoczesnych technologii i dostępu do informacji. Moim zdaniem powinno to skłaniać indywidualnych inwestorów do skupienia się na dziedzinach, w których mogą wypracować przewagę nad inwestorami instytucjonalnymi.
Z przeprowadzonego przez czterech badaczy z amerykańskich uniwersytetów sondażu wśród analityków giełdowych wynika, że analitycy traktują znajomość analizowanego sektora nie tylko jako najbardziej użyteczne narzędzie w prognozowaniu wyników i wydawaniu rekomendacji ale także najważniejszy czynnik determinujący ich wynagrodzenia.
W ubiegłbym tygodniu Wall Street Journal poinformował, że dane o wartości Indeksu Nastrojów Konsumenckich Uniwersytetu Michigan, o których wszyscy wiedzieli, że są dostępne dla subskrybentów serwisu informacyjnego Thomson Reuters na pięć minut przed ich publikacją na stronach Uniwersytetu, są dostępne dla wybranej grupy klientów Thomson Reuters dodatkowe dwie sekundy wcześniej.
W ostatnim czasie przekonałem się jak satysfakcjonujące może być działanie efektu potwierdzenia – natrafiłem na kilka artykułów i badań potwierdzających samodzielnie wypracowane hipotezy dotyczące sektora finansowego i gospodarki.
Chyba każdy słyszał o efekcie Krugera-Dunninga – hipotezie sugerującej tendencję niekompetentnych osób do zawyżania własnych umiejętności. Osoby kompetentne wykazują natomiast tendencję do zaniżania własnych umiejętności relatywnie do umiejętności innych. W swojej pracy Kruger i Dunning sugerowali, że zjawisko to wynika z niekompetencji – te same umiejętności czy wiedza potrzebne do wykonania zadania są potrzebne do oceny rezultatów tego zadania.
W poprzednim tekście zauważyłem, że losowość na rynku finansowym utrudnia ocenę procesu inwestycyjnego. Złe wyniki inwestycyjne, zwłaszcza w krótkim terminie, nie muszą oznaczać konieczności poprawienia procesu inwestycyjnego a dobre wyniki inwestycyjne nie muszą oznaczać, że nie trzeba go ulepszyć.
Tydzień temu zwróciłem uwagę na fakt, że względu na rolę losowości (szczęście) na rynku finansowym, można założyć, że część inwestycyjnych guru nie zawdzięcza swojej reputacji umiejętnościom lecz fartowi.
Czterech badaczy z amerykańskich uniwersytetów przeprowadziło sondaż wśród analityków giełdowych, którego wyniki przynoszą interesujące informacje o warsztacie pracy analityków oraz motywacjach, którymi się kierują.
David Einhorn – jeden z najbardziej znanych zarządzających w sektorze funduszy hedge powiedział w czasie swojego wystąpienia na 18 edycji Ira Sohn Investment Conference, że bezrefleksyjne podążanie za jego, lub kogokolwiek innego, rekomendacjami inwestycyjnymi nie ma sensu. Dodał, że inwestorzy powinni sami wykonać pracę poprzedzającą otwarcie pozycji na rynku.