Wykres dnia: odniesienia do grypy „hiszpanki”
Porównywanie obecnych zmian na giełdach z tymi, które miały miejsce podczas ostatnich epidemii typu SARS, Ebola czy MERS nie sprawdza się jak już wiemy, to po prostu nie ta skala.
Porównywanie obecnych zmian na giełdach z tymi, które miały miejsce podczas ostatnich epidemii typu SARS, Ebola czy MERS nie sprawdza się jak już wiemy, to po prostu nie ta skala.
Oglądanie miesięcznego odbicia na rynkach akcji może napawać optymizmem. Zwyżki kończące bessy i zaczynające hossy rozlały się po świecie tak dynamicznie, iż nawet zwolennicy kupowania na przecenie zaczęli wyrażać zdziwienie i słać zalecenia spokojniejszego podejścia do perspektyw rynków. Jeśli jednak spojrzeć poza najważniejsze średnie, to łatwo dostrzec mechanizm, który sygnalizuje poważny dystans graczy do perspektyw spółek. Naszym wykresem na niedzielę jest relatywna słabość spółek małych na Wall Street i ostrzeżenie, iż inwestorzy szykują się jednak na poważny kryzys gospodarczy.
W ostatnich tygodniach pisaliśmy na Blogach Bossy o zrównoważonym podejściu do transakcji dokonywanych przez insiderów czyli przedstawicieli zarządów i rad nadzorczych giełdowych spółek. Skupialiśmy się na transakcjach przedstawicieli władz spółek z rozgorączkowanego segmentu WIG-COVID.
Najlepsza wiadomość z rynków ropy to jej niska cena, przekładająca się na tanią benzynę, jakże pożądaną w tych dramatycznych czasach spadku aktywności gospodarczej.
Do końca miesiąca marca i I-go kwartału 2020 roku zostały dwie sesje. W obu perspektywach czasowych rynek największych spółek na GPW wygląda brutalnie. Spadek WIG20 w marcu o około 20 procent uzupełnia się ze spadkiem year-to-date o przeszło 30 procent. Dołożenie do tych ruchów straty w skali 12 miesięcy o 36 procent daje obraz rynku zmiażdżonego przez podaż w skrajnie krótkim okresie. Układ musi wywoływać pytania o okazje inwestycyjne, a obrona dna bessy z lat 2008-2009 aż prosi się o odpowiedź ze strony techników. Naszym wykresem na niedzielę jest miesięczny WIG20.
Pandemia COVID-19 stała się gigantycznym zewnętrznym szokiem zakłócającym system ekonomiczny. Inwestorzy operują w środowisku, w którym aktywność biznesowa w wielu branżach jest drastycznie zaburzona (przez COVID-19 i działania hamujące pandemię) a jednocześnie brakuje rzetelnych danych nie tylko o skutkach tych zaburzeń ale także o ich rzeczywistej skali.
Obecna bessa na świecie wykluła się rekordowo szybko patrząc w historię (nasza na GPW trwa od dawna), być może jakąś pozytywną motywacją będą poniższe statystyki wszystkich dotychczasowych rynków niedźwiedzia w USA.
Nie ma dziś na rynku chyba ważniejszego pytania niż: kiedy epidemia zostanie wygaszona? Od odpowiedzi na pytanie zależą rynkowe strategie, a głównie szukanie punktu wejścia i powrotu na rynek. Sam osobiście mam zaparkowane środki w gotówce, które zaczynają parzyć w ręce. Spójrzmy zatem na wykres pokazujący, jak rozwija się epidemia w zależności od tego, jak mocne środki zostaną podjęte w celu ograniczenia jej ekspansji.
Najważniejszy amerykański indeks giełdowy, S&P 500, zaliczył najgorszy tydzień od października 2008 roku i zakończył tydzień spadkiem o 11%. Ten wynik uwzględnia pełen determinacji rajd z ostatniej godziny piątkowych notowań, który „odrobił” 2,5 punktów procentowych.
Czy powinno zaskakiwać, że znacząca część klientów bossafx, inwestujących w kontrakty na indeksy amerykańskie, stoi obecnie po krótkiej stronie, czyli spodziewa się spadków cen akcji?