Zagadka wolumenu
Polski rynek akcji nie zajmuje od kilku już lat czołówek gazet i ważnego miejsca w innych mediach. Wraz z zakończeniem w 2007 roku kilkuletniej hossy i późniejszemu gwałtownemu załamaniu obraz medialny giełdy uległ zmianie.
Polski rynek akcji nie zajmuje od kilku już lat czołówek gazet i ważnego miejsca w innych mediach. Wraz z zakończeniem w 2007 roku kilkuletniej hossy i późniejszemu gwałtownemu załamaniu obraz medialny giełdy uległ zmianie.
W poniedziałkowym tekście wspomniałem o projekcie badawczym, którego celem było sprawdzenie czy istnieją ludzie z ponadprzeciętnymi umiejętnościami prognozowania i czy takie umiejętności można udoskonalać. Strategie większości inwestorów opierają się na prognozowaniu co powinno stanowić dobry powód by zapoznać się z wnioskami wynikającymi z badań Philipa Tetlocka.
W przeprowadzonych przez Philipa Tetlocka warsztatach z prognozowania znajduje się fragment, którym powinni się zainteresować inwestorzy w Polsce.
Z „show biznes”, jakim są przepowiednie, oddzielmy na chwilę ‘show’ i spójrzmy jak w słowach wspomnianego poprzednio Laszlo Birinyi’ego prezentuje się sam ‘biznes’.
Czy to jedynie leniwy wakacyjny okres, czy może jakieś głębsze pobudki usadziły w szerokiej konsolidacji najważniejszy kompas giełdowego świata czyli indeksy amerykańskie?
Słońce wzeszło dziś na wschodzie a Harry Dent po raz kolejny w trwającej od sześciu lat hossie ostrzegł inwestorów przed giełdowym krachem.
Moja intuicja czuje się znacznie pobudzona, więc w ramach przerywnika od tradycyjnych tematów pozwolę sobie na kilka weekendowych obserwacji, których wspólny mianownik brzmi:
Przypomnę, że rozstrzygamy tym razem efektywność szukania źródeł ruchów cen z poprzednich sesji. I nie tylko.
Przełom roku to okres tradycyjnego wyśmiewania się ze skuteczności gospodarczych prognoz i cytowania Ezry Salomona lub Johna Kennetha Galbraitha, którzy mieli stwierdzić, że jedyną funkcją prognoz ekonomicznych jest polepszanie wizerunku astrologii.
W dwóch ostatnich moich notkach na blogach bohaterem był indeks S&P500, z których jedna zawierała sygnał, iż kwestią czasu są nowe prognozy dla amerykańskich indeksów. Rzeczywistość okazała się łaskawa. Sieć i media branżowe obiegła prognoza analityków Morgan Stanley, którzy ulokowali S&P500 na 3000 pkt.