Giełda zawsze = emocje, część 2
Ten wątek powstał po to, przypomnę, żeby na gorąco przeanalizować to, co dzieje się na giełdach ostatnio w sferze analitycznej i warstwie emocjonalnej.
Ten wątek powstał po to, przypomnę, żeby na gorąco przeanalizować to, co dzieje się na giełdach ostatnio w sferze analitycznej i warstwie emocjonalnej.
Po miesiącu intensywnej jazdy po giełdowych emocjach aż prosi się o kilka podsumowań, wyciągnięcie wniosków i dokonanie korekt.
Z całą pewnością 2020 rok istotnie namiesza w zestawieniach giełdowych rekordów. Rynek amerykański ustanowił już rekord najszybszego zejścia 20% i 30% od szczytów. Aktualizowane są komórki tabel z największymi dziennymi spadkami i wzrostami: wczorajszy wyskok S&P 500 to dziesiąty wynik w historii.
Ostatnie tygodnie to prawdziwy test dla wielu osób na rynku. Nie ma znaczenia, czy profesjonalistów, czy amatorów. Takich, którzy na rynku są od niedawna, czy od wielu lat. Analityków technicznych, czy fundamentalnych, długo, czy krótkoterminowych. Każda grupa ma w swoim szeregu dziesiątki takich, których wartość portfeli znacząco spadła. Przy czym w mojej definicji oznacza to, że utracili co najmniej 1/3 wartości aktywów. W wielu przypadkach straty są jeszcze większe i przekraczają nawet połowę niedawnej wartości.
Co robić, jak żyć?
Obecna bessa na świecie wykluła się rekordowo szybko patrząc w historię (nasza na GPW trwa od dawna), być może jakąś pozytywną motywacją będą poniższe statystyki wszystkich dotychczasowych rynków niedźwiedzia w USA.
Ostatnie dwa dni przejdą do historii rynku akcyjnego. S&P 500 zanotował specyficzną kombinację sesji: piąty największy spadek w historii (-9,51% w czwartek) utorował drogę dziesiątemu największemu wzrostowi w historii (9,29% w piątek). W międzyczasie, S&P 500 najszybciej w historii przeszedł od historycznych szczytów do bessy.
W poprzedniej części analizowałem podaż akcji ze strony ETFów oraz tradycyjnych funduszy inwestycyjnych, w tej przyjrzyjmy się cyrkulacji w nich pieniądza, która ma wpływ na koniunkturę.
Zadaniem polityka jest uspokajanie nastrojów w czasach burzy i naporu. Zadaniem analityka jest proponowanie realistycznych scenariuszy. Polityk zaś zamiast koncentrować się na prawdopodobieństwie zdarzeń i różnorodności możliwości, wybiera w zależności od tego, co jest mu w danym przypadku przydatne, wyłącznie wyraziste opcje. Albo pesymistyczne, albo optymistyczne.
Czy w ciągu 12 miesięcy możliwy jest wzrost indeksów akcji o ponad 40 procent? Oczywiście, że jest możliwy. Indeks WIG20 od początku obliczeń w 1994 roku wzrósł w takim okresie trzydzieści siedem razy. Na 300 obserwacji dwunastomiesięcznych. Przy czym średnia zmiana dwunastomiesięczna (w każdym okresie, nie tylko „grudzień do grudnia”) wyniosła 7,4 procent.
WIG20 zamknął dzisiejszą sesję spadkiem o 5,87% i znalazł się na najniższym poziomie od marca 2009. Nawet wzięcie pod uwagę indeksu dochodowego nie poprawi istotnie sytuacji. WIG20TR znajduje się najniżej od lutego 2010 roku.
„Przede wszystkim od tej niedzieli począwszy, może na skutek zbiegu okoliczności, pojawił się w naszym mieście strach dość powszechny i dość głęboki, by można było podejrzewać, że nasi współobywatele naprawdę osiągają świadomość swej sytuacji.”, Albert Camus, Dżuma, 1947
Popularna w ostatnich latach zabawa noworoczna „wytypujmy tyle czarnych łabędzi ile się da” zdaje się, że nie ma tym razem swoich zwycięzców. To czego doświadcza świat przyszło znienacka, choć nie z nieoczekiwanej strony, wszak od przynajmniej dekady Chiny są wskazywane jako miejsce, w którym „coś” się zacznie. „Coś” okazało się jak w prozie Stephena Kinga – czymś zupełnie zaskakującym i nieoczekiwanym.