D.C.A. – suplement
Ponieważ poprzedni wpis o uśrednianiu zakupów zrodził wiele pytań postanowiłem nieco dobitniej uwypuklić pewne konsekwencje tej metody.
Ponieważ poprzedni wpis o uśrednianiu zakupów zrodził wiele pytań postanowiłem nieco dobitniej uwypuklić pewne konsekwencje tej metody.
Kontynuując wakacyjne wątki muzyczne
Jak raportuje serwis Analizy Online, łączny stan posiadania akcji przez TFI i OFE jest po roku bessy taki sam jak w chwili jej rozpoczęcia. Zaskakujące ale czy zmienia to coś w kwestii obecnej dekoniunktury giełdowej?
Nawet nie uczestnicząc aktywnie w obrocie akcjami (piszę o sobie), trudno nie wyczuć dookoła gęstej atmosfery rozczarowania i wyczekiwania, minorowe nastroje posesyjne i spadek aktywności inwestorów a wszystko podlane sosem złych wiadomości o wycofaniach z funduszy i tropieniem światowego kryzysu, który tymczasem gdzieś się ukrył.
A miało być tak pięknie
miało nie wiać w oczy nam
i ociekać szczęściem
miało być „sto lat! sto lat!”.
Tylko komu?
Jeszcze będąc w szkole podstawowej, pamiętam, iż bardzo popularne były wtedy listy, pisanie i czytanie listów (braterska korespondencja z pionierami z ZSRR, ostrożna próba angielszczyzny z kolegami ze szkół amerykańskich, albo tzw. ?Łańcuszek Świętego Antoniego”, czyli – otrzymujesz list, który musisz przepisać i rozesłać w siedmiu egzemplarzach, a szczęście i pomyślność nie opuści Cię przez 7 kolejnych lat. Takie łańcuszki trafiają się, co jakiś czas także na rynkach kapitałowych, bo i tutaj wciąż następuje zmiana pokoleń, a nowe pokolenia inwestorów wciąż uczą się na własnych błędach.
8 marca to data dość szczególna dla uczestników naszego rynku. W 1994 roku tego dnia indeks WIG ? który do momentu wprowadzenia kontraktów na indeks WIG20 pełnił rolę najważniejszego indeksu GPW ? osiągnął wartość 20760.3, kończąc tym samą młodzieńczą hossę warszawskiego parkietu. Dwa lata później tego samego dnia, na poziomie 11941.8 pkt wystąpił lokalny szczyt, budząc strach przed powtórką z ?Dnia Kobiet?. Ktoś wyszukał, że w 1992 roku szczyt nastąpił w okolicach tej daty (z braku codziennych sesji można było uznać, że to właśnie TEN dzień).
Później, niemal co rok pojawiały się obawy, gdy zbliżała się ta sesja, było to jednak tylko złudzenie wynikające z tego, że owa data była charakterystyczna i łatwa do zapamiętania.
Od dłuższego czasu w mediach pojawiają się teksty o „wyparowywaniu pieniędzy z giełdy”. Dziś dla odmiany w GW (wyjaśnienie dla cześci Czytelników – nie tylko GW tak pisze, więc prosę od razu nie wyciągać prostych wniosków -„aaaa GW, to normalne”)
Raz jeszcze więc publikuję materiał, który kilka tygodni temu zamieściłem w jednej z gazet, jak wygląda owo „parowanie”
„Pośród cokolwiek łatwowiernej większości można natrafić na kilku nałogowych sceptyków, ostrożnie podchodzących do nowomodnych metod inwestowania. Opierających się koncepcjom, które zdyskredytowano dawno temu, a teraz odkurza się na nowo. Kiedy prasa składa hołdy rynkowemu prorokowi, któremu zdarzyło się kilka dobrych strzałów, ci weterani nie spieszą się. napatrzyli się już na wielu geniuszy, którzy przychodzą i odchodzą. Znają również wiele spółek, które mamiły świat niezwykłymi perspektywami zysku, by potem plajtować w atmosferze zarzutów o stosowanie księgowych machinacji i oszustw”