Sky Tower zatrzymany
Informacja o wstrzymaniu na pół roku (na razie) sztandarowej inwestycji Leszka Czarneckiego, czyli Sky Tower musiała wywołać uśmiech na mojej twarzy. W zasadzie powtarzalność pewnych zjawisk bywa wyjątkowo zabawna.
Informacja o wstrzymaniu na pół roku (na razie) sztandarowej inwestycji Leszka Czarneckiego, czyli Sky Tower musiała wywołać uśmiech na mojej twarzy. W zasadzie powtarzalność pewnych zjawisk bywa wyjątkowo zabawna.
To nie ma być prowokacja ani halloweenowa próba wystraszenia szczęśliwych posiadaczy „tanich” akcji 🙂 Raczej techniczne spojrzenie przez pryzmat statystyki i rachunku prawdopodobieństwa na możliwości dalszego ruchu cen spółek.
Po kilkudniowej nieobecności w kraju zadziwiły mnie bardzo poziomy cenowe walut w kantorach, zaimponowała niewidziana dotąd zmienność rynków i rozbawiły tradycyjne sugestie profesjonalistów w stylu ?to ostatni akt bessy”. Zachodzę w głowę jak oni to robią, że po każdej fali spadkowej wiedzą, że to już ta finałowa?
Nie jestem fanem stylu inwestowania propagowanego przez Buffetta ale podziwiam jego wkład w ożywianie giełdowej branży.
„Pomimo ostrości spadku uważamy, że okaże się on ruchem średnioterminowym, a nie zapowiedzią kryzysu gospodarczego, który pociągałby za sobą dalszą wyprzedaż akcji”
Przepraszam wszystkich, którzy mogliby pomyśleć, że robimy tabloid na blogu, ale chciałbym jeszcze raz powrócić do wizji jasnowidza z Człuchowa. Nie robię tego dla sensacji, chciałbym, żeby miało to wymiar bardziej naukowy.
Nie wiem czy nie powinienem dodać ?uśmieszka’ w tytule, po sesji o największej punktowej rozpiętości w historii giełd w USA dotychczasowe problemy bankowe wydają się pewnie mijającym właśnie, chwilowym koszmarem. Ale może bardziej dla równowagi dosypię łyżki dziegciu.
Po ostatniej, piątkowej, bardzo dramatycznej sesji słyszałem kilkakrotnie, że takiej paniki jeszcze u nas nie było. To trochę przesada…
To co się przetoczyło przez światowe rynki w ostatnim tygodniu śmiało można określić słowem na „A”, które w polskich mediach finansowych robiło karierę dopiero, gdy mieliśmy nieśmiałe preludium tego co dopiero miało nastąpić. Zastanawiałem się, w jaki sposób najlepiej zilustrować te wydarzenia i główny obraz jaki miałem przed oczami, to świat w jednej z gier komputerowych.
Nie wiem o czym myślał dział marketingu Gazety Wyborczej, ale pomysł na dodatek do codziennej gazety miał iście genialny. Po książkach, płytach DVD, przyszedł czas na krok dalej.