Gorący początek lata
Zapewne część czytelników blogów bossy szykuje się już do wakacji, a czerwiec traktują w kategoriach cichego okresu, ale tym razem rozpoczęty właśnie miesiąc zapowiada się emocjonująco.
Zapewne część czytelników blogów bossy szykuje się już do wakacji, a czerwiec traktują w kategoriach cichego okresu, ale tym razem rozpoczęty właśnie miesiąc zapowiada się emocjonująco.
Dzisiejszy Wall Street Journal odnotowuje rocznicę rekordu wszech czasów indeksu DJIA. Dziennik analizuje zachowanie średniej między innymi przez pryzmat dni bez rekordu i historycznych analogii, ale z punktu widzenia codziennej obecności na rynku ciekawsza jest również zmienność i dynamika ruchów, jakich w rok doświadczyły dwie ważne amerykańskie średnie – DJIA i S&P500.
W cotygodniowym zestawieniu Adam pokazał wykres złotego i indeksu WIG20, z formującymi się tam kształtami, które można by zaliczyć do formacji głowy i ramion.
Od wielu lat podkreślam, że ocena wykresów jest subiektywna i nie ma jednego „poprawnego” rozwiązania. Jest tylko analityk i jego decyzja, czy stawia na swój własny pomysł pieniądze, czy nie. Jeśli Adam na wykresie zauważa głowę z ramionami, to ona tam jest. Jeśli ja jej nie widzę, to dla mnie jej tam nie ma.
Rynek giełdowy, jak wiele innych branż, ma swoje powiedzenia, mądrości i zalecenia, które zwykle więcej mówią o tych, którzy po nie sięgają niż o naturze samych rynków. Jednym z popularniejszych jest idea, iż na rynek trzeba wchodzić, kiedy leje się krew, a nie wówczas, gdy inni tryskają optymizmem. W ostatnich latach jeden z rynków wypełnił cytowaną mądrość dosłowną treścią.
Już w zeszłym tygodniu moja notka na blogach bossy ocierała się o świąteczno-wiosenny dystans. Dzisiaj proponuję sięgnąć skrajności i spojrzeć na rynek przez pryzmat… świątecznego jaja.
Można dotyczyć spory, na ile słaby początek roku na wielu rynkach jest pochodną rysującego się na horyzoncie nowego kryzysu, ale nie można zaprzeczyć tezie, iż ważną częścią układu sił pozostaje polityka banków centralnych.
Inwestorom na rynku polskim temat bessy nie jest obcy. WIG20 oddał w zeszłym roku dużo i jeszcze troszkę dołożył w styczniu. Procentowa zmiana, analiza techniczna i – co najważniejsze – skrajny pesymizm rynku solidarnie zlały się w rynek niedźwiedzia w Warszawie, którego nikt właściwie nie kwestionował. Przecena była tak duża, iż pojawiły się nawet pierwsze wezwania do zakupów w związku z nadchodzącą hossą.
Nie będzie poważnej przesady w tezie, iż najważniejsze pytaniem, jaki zadają sobie dziś inwestorzy jest kiedy cena ropy znajdzie dno swojej przeceny?
Pierwsza od blisko dekady podwyżka stóp procentowych w USA i pierwsza od sześciu lat zmiana ceny kredytu w USA wydają się dobrym punktem do spojrzenia w przeszłość.