Wykres dnia: co łaska, Ameryko.
To może wydać się podejrzanie dziwne, ale wielkie pieniądze wracają do Emerging Markets.
To może wydać się podejrzanie dziwne, ale wielkie pieniądze wracają do Emerging Markets.
Czyż uczczenie właśnie flagą nadchodzącego, tytułowego Święta nie będzie najstosowniejszym pomysłem?
W ubiegłym tygodniu do obozu zwolenników tezy o bańce spekulacyjnej w sektorze nowych technologii dołączył David Einhorn. Fundusz Einhorna otworzył krótkie pozycje na grupie spółek technologicznych a zarządzający spodziewa się, że wybrane spółki czeka nawet 90% przecena gdy rynek zacznie stosować wobec nich konwencjonalne metody wyceny.
Jeszcze jedno ćwiczenie, tym razem ma za zadanie pokazać czego statystycznie możemy się spodziewać po lukach w dół, które na akcjach są częstym zjawiskiem.
W marcu zwróciłem uwagę na hipotezę Cliffa Asnessa wyjaśniającą skuteczność ilościowego inwestowania w wartość. Asness uważa, że wynika ono z unikania przewartościowanych, modnych i popularnych spółek i kupowania zapomnianych, nielubianych, nudnych walorów.
Zbliża się kolejny raport z amerykańskiego rynku pracy i jak zwykle uwaga skupi się na wzroście liczby etatów oraz bezrobociu. Jak zawsze w tle pozostają inne części raportu, z których ostatnio – z racji sygnałów ze strony Fed o wadze czynnika – nieco emocji wzbudza stopa partycypacji, którą na blogu oglądaliśmy w grudniu.
Dążenie wielu graczy giełdowych do perfekcyjnego wejścia na rynek może mieć dziwne konsekwencje. Czytelnicy powinni w tym momencie przypomnieć sobie, czy zdarzyło im się kiedykolwiek „odpuścić” zakupy, ponieważ nie otworzyli pozycji odpowiednio wcześnie. Naturalnie taka reakcja nie jest zła – skoro pewien warunek nie został spełniony, nie powinniśmy występować przeciw własnym procedurom. Co jednak w sytuacji, gdy oczekujemy silnego i długotrwałego trendu i z różnych powodów przegapiliśmy jego początek?
O książce na wskroś praktycznej i edukacyjnej, którą jakiś czas temu obiecałem przybliżyć na blogu.
W jednej poprzednich notek na blogu miałem przyjemność odnotować powrót Grecji na międzynarodowe rynki. W komentarzach pojawiły się głosy, które zbiorczo nazwałbym sceptycznymi i znacząco kontrastujące z pytaniem o zbiorowy stan umysłów w pokryzysowej rzeczywistości. Nie mogę zatem odmówić sobie nowego tekstu, w którym odnotujemy kolejny dowód zmiany.
Za sprawą książki Thomasa Picketty’ego Kapitał w XXI wieku przez stare i nowe media przechodzi nowa fala dyskusji o nierównościach ekonomicznych.