Urodzony w złym roku
Za pomocą pewnego matematycznego nazwijmy to „paradoksu” włączę się w debatę ZUS kontra OFE.
Za pomocą pewnego matematycznego nazwijmy to „paradoksu” włączę się w debatę ZUS kontra OFE.
Po pięciu latach wzrostów, które wyniosły rynek akcyjny ponad 150% ponad minima z 2009 roku warto przypomnieć, że każdy rynek byka niesie ze sobą pewne zagrożenia dla inwestorów.
W ostatniej notce na blogu pozwoliłem sobie wyrazić dystans do szeroko powtarzanych tez, iż ostatnie lata zwyżek na giełdach to efekt baniek spekulacyjnych. W mailu od jednego ze stałych czytelników dostałem komentarz, w którym słusznie rozdzielił mój stosunek do idei bańki spekulacyjnej od byczej postawy wobec rynku. Rozróżnienie jest na tyle ciekawe, że muszę skorzystać z okazji i odpowiedzieć notką.
Kolejna część tego cyklu, a więc źródła inspiracji pochodzące z omawianego wcześniej tekstu poradnikowego nadal się nie wyczerpują.
Pod koniec ubiegłego roku Cliff Asness opublikował artykuł, w którym omówił dziesięć popularnych w sektorze inwestycyjnym idei, które go irytują i których poważne traktowanie może narazić inwestorów na straty.
Jeszcze raz zaglądamy do poradnika „Polityki” by sprawdzić ile z kolejnych podpowiedzi i sugestii tam zapisanych ma praktyczne znaczenie w inwestowaniu.
Unikam bezsensownego prognozowania, co nie oznacza, że nie tworzę prawdopodobnych (według mnie) scenariuszy, tego co może się zdarzyć na rynku i dostosowanych do tego działań. Bezsensowne prognozy to według mnie takie, które precyzyjnie próbują podać daty i konkretne zdarzenia. Czyli – Wig20 na koniec roku, czyli 31 grudnia wyniesie „ęć” punktów. Te, które w mojej opinii mają sens to próba zrozumienia zdarzeń, jakie mogą nastąpić, w wyniku takich czy innych działań i pojawiających się czynników. W zależności od trafności rozpoznania tych zewnętrznych zdarzeń (i ich siły), możemy w trakcie całego okresu prognozy korygować nasze postępowanie.