Największe spółki kontra indeks
Pod koniec zeszłego roku na FinTwit (Finansowy twitter) rozgorzała dyskusja na temat przewagi 5 największych amerykańskich spółek nad zmianami indeksów, w skład których wchodzą.
Pod koniec zeszłego roku na FinTwit (Finansowy twitter) rozgorzała dyskusja na temat przewagi 5 największych amerykańskich spółek nad zmianami indeksów, w skład których wchodzą.
W rozważaniach o rzeczywistej przydatności opinii medialnych ekspertów w procesie inwestycyjnym podkreślałem, że jednym z problemów jest to, że nikt nie prowadzi tabeli z punktacją. Inwestorzy nie dysponują więc całościowym podsumowaniem poprawności opinii i prognoz medialnych ekspertów.
Racjonalnie myślący osobnicy szybko przyznają, że prawdopodobieństwo wyrzucenia siódemki kośćmi do gry w żaden sposób nie zależy od wysiłków rzucającego. O wiele trudniej jest wszakże wyobrazić sobie, że wyniki menedżerów mogą być w znaczącym stopniu dziełem przypadku. Niełatwo pozbyć się myśli, że jakoś tam korzystają ze swoich intensywnych studiów nad trendami gospodarczymi i historycznymi zmianami cen. Mean Market and Lizard Brains, Terry Burnham
Prognozowanie nie jest łatwe. Albo może inaczej. Jest bardzo łatwe, co nie oznacza, że udaje się skutecznie prognozować, zarówno zdarzenia polityczne, gospodarcze, finansowe czy socjologiczne. Oczywiście współczesny świat nie ustaje w prognozach, projekcjach i szacunkach, bo z jednej strony daje to nam poczucie pewnej kontroli (a to dla człowieka jest niezmiernie ważne), z drugiej zaś pozwala podejmować różnego rodzaju ryzyka.
Pierwszy tydzień handlu w nowym roku za nami i patrząc na Wall Street można być delikatnie zaniepokojonym. Jeśli historia jest jakimś nauczycielem, to amerykańskie indeksy wysłały ostrzeżenie, iż rok 2022 nie będzie wzrostowym spacerkiem.
Wczoraj na naszym twitterze wstawiłem wykres NASDAQ100 porównujący 2 okresy, ale ponieważ tam jest zbyt mało znaków, by rozwinąć myśl, dlatego przeniosłem temat na blog.
Mały ukłon z mojej strony w kierunku inwestorów i traderów, którzy dopiero poznają nasze blogi.
Nie jestem jedynym inwestorem, który z wyraźnym niesmakiem patrzy na przedstawicieli giełdowych spółek komentujących lub werbalnie dopingujących rynkowy kurs akcji. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że z wyjątkiem akcjonariuszy tych konkretnych spółek inwestorzy nie oceniają dobrze takiego zachowania.
Wychodzę z założenia, że przedstawiciele spółek, zarówno władze firmy jak i osoby odpowiedzialne za politykę informacyjną (na przykład prowadzenie kont w portalach społecznościowych), mają za zadanie informować o tym co się dzieje w spółce i o tym jakie ma plany. Nie jest ich zadaniem relacjonowanie dziennych zmian kursu czy komentowanie wysokich obrotów na akcjach.
Pewnie jest się czym martwić, tylko po co?
To moja pierwsza myśl po długim weekendzie spędzonym w jakiejś części na lekturach tradycyjnych prognoz i przewidywań na nowy rok.
Gdy pod koniec ubiegłego roku światowe oraz rodzime media odkryły nową gwiazdę rynków, która z łatwością pokonuje indeksy, ma niebywałe wyczucie rynku, a przy tym jest wizjonerką czułem się jak zgryźliwy tetryk, podobny do jednego z bohaterów Muppet Show. Jak wiadomo media finansowe to swego rodzaju show, więcej mają wspólnego z rozrywką, niż z faktycznym biznesem. Potrzebują więc wyrazistych postaci. Nowych gwiazd, wizjonerów, zarządzających z łatwością bijących rekordy. Cathie Wood ze swoimi funduszami z grupy ARK doskonale się do tego nadawała. Choć wyniki jej flagowego funduszu ARK Innovation sugerowały, że nie mamy do czynienia z żadnym cudem, tylko zwykłym dość ryzykownym wehikułem, który właśnie ma za sobą wyjątkowo dobry okres (Zachwytom nie było końca).
Na rynku właśnie ukazała się książka, która w bardzo atrakcyjny sposób opowiada historię tworzenia się branży funduszy indeksowych. Mowa o „Trillions: How a Band of Wall Street Renegades Invented the Index Fund and Changed Finance Forever” autorstwa Robin Wigglesworth.