Monte Carlo ale tym razem nie o hazardzie
Było wcześniej zapytanie o Monte Carlo więc jedziemy z tym tematem. Postaram się napisać na tyle przystępnie by nie rozbolały wszystkim mózgi 😉
Było wcześniej zapytanie o Monte Carlo więc jedziemy z tym tematem. Postaram się napisać na tyle przystępnie by nie rozbolały wszystkim mózgi 😉
Podobno źle być małym, choć jak pokazał Napoleon nie przeszkadza to w osiąganiu wielkich celów. Dla innych, źle mieć niski nominał (np. jeśli jest się banknotem, bo to zajmuje miejsce i wypycha irytująco portfel), choć na jedno-dolarówkach zbudowano niejedną fortunę. A czy – źle jest być spółką giełdową – mało płynną i o niskim nominale?. Niestety tak! I trudno o jakieś pozytywnie pocieszające przykłady, że może być inaczej.
W jednym ze starszych wpisów próbowałem wyartykułować związki pomiędzy wypracowaną strategią, jej jakością/użytecznością i konsekwentnym stosowaniem. Gdzie mi tam jednak do Steenbargera, fachowca od psychologii inwestorskiej, który z tematem rozprawił się tak oto:
Zapewne sporo czytelników zdążyło przejrzeć w oryginalnej wersji wszystkie hipotezy Steenbargera, które podlinkowałem w poprzednim wpisie. Moim zdaniem wnioski tam zawarte są na tyle porażająco trafne że warte szerszych, publicznych przemyśleń. Są też w niektórych wypadkach na tyle ogólne, że wymagają wprowadzenia dodatkowych założeń, które ułatwią zrozumienie całości. Tak jak w punkcie drugim.
Z listy wcześniej nie odpowiedzianych pytań czytelników pod poprzednimi wpisami wybrałem jedno męczące mnie przez jakiś czas a traktujące o zarządzaniu portfelem: jak optymalnie zwolnić w nim miejsce pod nowe zakupy jeśli chwilowe zaangażowanie doszło do 100% posiadanych środków?
Jeszcze jedno małe studium na temat czytania ?equity curve” (to drugie czytać ‚kerv’ co znaczy krzywa, nie inaczej) i oceny przebiegów oraz anomalii, które się za nią kryją. To póki co ostatni wpis na temat podstawowych mierników efektywności tradingu i mam nadzieję, że to wystarczy by zrozumieć statystyczne raporty, które pokażą się w przyszłych wpisach.
Nie chciałbym obrzydzić życia i zniechęcić wszystkich nie-matematycznych inwestorów nadmiarem mierników i wyliczeń dlatego postaram się zrobić wpis o Sharpe Ratio bez nadmiernego bólu. Chociaż w tej branży bez matematyki raczej się nie da obejść…
W piątek 6 czerwca 2008 r. zaryzykowałem swoją karierę na polskim rynku kapitałowym. W obecności prezesa GPW w czasie panelu dyskusyjnego, użyłem słowa Armageddon. Zaczynam końcowe odliczanie przed eksplozją napalmu w moim otoczeniu 😉