Plan minimum (niemal) wykonany

Zarysowany 6 października scenariusz rozwoju sytuacji na rynku, właśnie się wypełnił niemal dokładnie. To była równocześnie ten rodzaj sytuacji, gdy rynek nie robił niespodzianek w postaci nagłych zwrotów, czy wybić przeciwko głównemu trendowi.

Przypomnijmy – indeks WIG20 zbliżył się wówczas do poziomu 1750 pkt, które było górnym ograniczeniem korekty. Jednoznacznym sygnałem dla dalszej kontynuacji spadków trwających już od połowy sierpnia, byłby spadek poniżej 1700 punktów. Ten nastąpił kilka dni później.

Czytaj dalej >

Zyskałeś już pewność siebie?

Zatrudniłem siódmego pracownika, Roba Frieda, byłego domokrążnego sprzedawcę Biblii, i ruszyliśmy w drogę. Zaopatrzeni w projektor i spory zasób slajdów, za 3 tysiące dolarów miesięcznie oferowaliśmy pakiet analiz, w skład którego wchodziły moje codzienne teleksy, cotygodniowe konferencje telefoniczne, codwutygodniowe i kwartalne raporty analityczne oraz kwartalne spotkania.

Nie wygląda to dobrze, prawda? Kolejny sprzedawca analiz, któremu nie wyszło na rynku. Zwłaszcza jeśli wiemy, co stało się tuż przed tą rozpaczliwą(?) decyzją:

Niewzruszenie twierdziłem, że zmierzamy ku wielkiemu kryzysowi, i wyjaśniałem, skąd to przekonanie.[…] Koszmarnie się pomyliłem.[…] Moje doświadczenia z tego okresu przypominały serię uderzeń kijem baseballowym w głowę. Tak koszmarna pomyłka – i to pomyłka publiczna – była niezmiernie upokarzająca i kosztowała mnie praktycznie wszystko, co zbudowałem. Zrozumiałem, że byłem aroganckim durniem całkowicie przekonanym do całkowicie mylnego poglądu.

Po ośmiu latach w branży zostałem więc niemalże z pustymi rękami. Mimo iż ogólnie znacznie częściej miałem rację, niż byłem w błędzie, musiałem zaczynać od zera.

W pewnym momencie straciłem tak dużo pieniędzy, że nie byłem w stanie zapłacić ludziom, którzy ze mną pracowali. Musiałem im pozwolić odejść – jednemu po drugim. W firmie zostało dwóch pracowników.

Czytaj dalej >

Co wyrabiają polskie indeksy akcji

Istnieją dwa słowa klucze na wyjaśnienie zachowania rynków – ceny zdyskontowały już bieżące wydarzenia oraz rynki antycypują to co się wydarzy. Odpowiednio nimi żonglując, każdy analityk i komentator wyjaśni wszystko i w każdym momencie. A jeszcze łatwiejsze jest to już z pewnej perspektywy.

Och, jakie to proste napisać „rynki spadały wiele miesięcy przed oficjalnym ogłoszeniem recesji, antycypując jej nadejście”. Ewentualnie przy innej okazji, „spadki nie nastąpiły w chwili ogłoszenia złych informacji, gdyż inwestorzy już zdołali je zdyskontować”.

Czytaj dalej >

Szum

Podczas weekendu, który spędziłem w gronie znajomych, to zrozumiałe, że rozmawialiśmy między innymi o polityce i trwających właśnie wyborach. Robiliśmy prawdopodobnie to samo, co spora część obywateli Polskich, nie tylko w kraju, ale i za granicą.

Ograniczając media domniemywaliśmy, prognozowaliśmy, przypuszczaliśmy. Podobnie jak na rynkach, czyli w warunkach niepewności, nie byliśmy zgodni. Po powrocie do domów w niedzielny wieczór, doczekałem do ogłoszenia wyników po zamknięciu lokali wyborczych i odciąłem się od szumu, który w najbliższych godzinach miał zdominować dyskusję w sieci, oraz tradycyjnych mediach.

Czytaj dalej >

Uregulowaliśmy!

Wiele lat temu podczas pewnej debaty zorganizowanej przez Gazetę Giełdy Parkiet,  w której miałem przyjemność uczestniczyć rozmawialiśmy między innymi o nadmiernych regulacjach w Polsce. To musiał być 2002-2003 rok. Rynek akcji na GPW wysychał, forex dla klientów detalicznych dopiero raczkował. Był nieuregulowany, więc wiązało się z tym sporo nadziei, że może nie będzie tak źle, jak z rynkiem regulowanym. Pozwoliłem sobie wówczas na konstatację, że regulacje w zasadzie są w porządku, ale jeśli z nimi przesadzimy to będzie jak z Jeziorem Aralskim i Morzem Kaspijskim, które władze radzieckie tak bardzo postanowiły uregulować, że to pierwsze niemal wyschło, zaś drugie straciło część powierzchni.

Czytaj dalej >

Quo vadis, capitalisme

Człowiek nie jest istotą doskonałą. Chciwy, pazerny, mściwy, dbający o swój własny interes, skłonny do przemocy, wykorzystujący słabszych. Choć jest istotą społeczną i korzystniejsza dla niego jest współpraca z innymi, często pozwala sobie na nieczyste zagrania. Jeśli ma jakąś przewagę – choćby najprostszą, wynikającą z siły – w wielu sytuacjach nie omieszka z niej skorzystać. W rezultacie społeczeństwa tworzone przez ludzi nie są doskonałe. Systemy tworzone przez człowieka również.

Zdają się o tym zapominać ci wszyscy, którzy w ostatnich czasach głośno zaczynają mówić o końcu kapitalizmu. Koniecznie z dopowiedzeniem „kapitalizmu neoliberalnego” mając na myśli nie tylko ten w różnych krajach i występujących w wielu postaciach, ale szczególnie ten w Polsce. Za niemal wszystkie bolączki sytuacji w Polsce jest odpowiedzialny ów neoliberalny, wolnorynkowy kapitalizm. Nikt go co prawda nie widział, bo przecież wolny rynek w Polsce w ostatnich dwudziestu latach obciążony był znaczącym udziałem i wpływem państwa, ale to nie znaczy, że nie można przyjąć, że jednak to jest właśnie zło największe.

Czytaj dalej >

A gdyby wszyscy mieszkańcy Krosna stracili pieniądze?

Trzy i pół miliarda złotych. Tyle jest warta notowana na GPW trzydziesta spółka pod względem kapitalizacji – ENEA SA. Tyle wyniosły również wpływy budżetowe z ceł w 2017 roku. 3,5 mld złotych Warszawa wydała na edukację z budżetu w 2017 roku. Szacuje się, że właśnie taka kwota “wyparowała” z portfeli osób, które zainwestowały w obligacje Get Back, Gant Developement czy Amber Gold.

Czytaj dalej >

Fanaberie czy normalność

Po ubiegłotygodniowej opinii na temat książki Mateusza Ratajczaka Łowcy z kotłowni rozdzwonił się mój telefon. Dzwonili starzy znajomi z rynku, żeby potwierdzić, że kupili już książkę oraz … trochę ponarzekać. Nie było to nowe narzekanie, tylko wróciły te same tematy, które frustrują nas już od wielu lat i widzimy, że jesteśmy w jakimś totalnym klinczu i niezdolności do rozwiązania prostych w zasadzie spraw.

Niestety te rozmowy cały czas krążą wokół skuteczności, bądź nie naszego nadzoru. Działań, których ludzie z rynku nie rozumieją, ale żeby jednak się nie narazić, nie mówią o tym głośno, ani oficjalnie. Bo jak to ktoś powiedział – ludzie są tylko ludźmi. Od wielu, wielu lat – jeszcze za czasów dziennikarskich – opisuję wady pewnych rozwiązań rynkowych. Nie żeby krytykować kogoś osobiście (twórców, pomysłodawców) tylko po to, by rynek był lepszy, ciekawszy, atrakcyjniejszy.

Co ciekawe przynajmniej w trzech przypadkach, moje krytyczne opinie zaowocowały, najpierw wspólną rozmową, zaś później wieloletnią współpracą (np. DM BOŚ).

Ten być może przydługi wstęp daję po to, żeby wyjaśnić, że wiele osób z rynku nie krytykuje różnego rodzaju działań komisji (KNF), bo ma taką fantazję i się uwzięło, tylko dlatego, że naprawdę nam zależy na tym rynku. Naprawdę nie mamy ochoty być kojarzeni z przewalaczami, w stylu tych opisanych przez Mateusza Ratajczaka i wielu innych. Od wielu lat zdarza mi się zwracać uwagę na to, że choć idea Listy Ostrzeżeń Publicznych tworzonej przez KNF jest słuszna, to wykonanie i sens jej istnienia w takim kształcie jest co najmniej wątpliwe.

Czytaj dalej >

Wiosna giełdowa

Od dołka, który miał miejsce w lutym 2009 indeks WIG wzrósł niemal 200 procent. Za kilka lat analitycy będą pisali o kilkuletniej hossie rozpoczętej właśnie wówczas. Do tej pory charakteryzowała się ona dwoma dynamicznymi falami wzrostowymi. Pierwsza od lutego 2009 do kwietnia 2011 i druga rozpoczęta w listopadzie 2016, która trwa nadal. Zwyżki przez większość czasu obejmowały średnie spółki, wzrosty rozpoczęte w 2016 w dużej mierze dotyczyło spółek o największej kapitalizacji, wchodzących w skład WIG20.

Czytaj dalej >