Ucieczka od zatracenia, część 7
Praktycznych sposobów traktowania strat ciąg dalszy.
Praktycznych sposobów traktowania strat ciąg dalszy.
Jakiego rodzaju realne działania może podjąć stojący nad zanurzonym w stratach rachunkiem inwestor czy trader?
Nie istnieje jedna magiczna formuła pozwalająca przetrwać i zarabiać na rynkach. Po nabyciu pewnego doświadczenia to zdanie staje się oczywiste dla wielu osób. Początkujący szukają magicznego wskaźnika, teorii, konceptu, rodzaju analizy i nie należy się temu dziwić. Jest to wszak element procesu zyskiwania doświadczenia.
Kilka scenariuszy dla kogoś, kto stoi nad rachunkiem zanurzonym w stratach i marzeniem, by jak najszybciej je wymazać.
Książek o inwestowaniu wydaje się dużo. Bardzo dużo. Mam na myśli przede wszystkim rynek anglojęzyczny, w szczególności zaś amerykański. W USA rola książki w rozwoju i edukacji ma bardzo określone znaczenie. Ludzie na wysokich stanowiskach dzielą się tym, co przeczytali, jakie książki wpłynęły na nich najbardziej i o dziwo często nie są to tytuły, które są właśnie modne, lub niedawno się ukazały (https://blogi.bossa.pl/2015/01/19/rozwazania-o-ksiazkach-raz-jeszcze/)
„Porażka jest jedynie szansą na to, aby zacząć jeszcze raz – inteligentniej.”
Jean Paul
Idąc tropem poprzedniego wpisu, załóżmy, że pojawia się poważna strata na rachunku inwestycyjnym i trzeba się z nią jakoś zmierzyć.
Popadnięcie w inwestycyjny czy też po prostu hazardowy nałóg na giełdzie to tylko jedna z możliwych przyczyn strat kapitału, lub też w innych wypadkach – jego konsekwencja.
Dwa cykle moich wpisów we wrześniu i październiku były poświęcone hazardowi i uzależnieniu od giełdy, tym razem chciałbym podpowiedzieć jak określić i uporządkować swoje wobec tego problemu zaangażowanie.
„Miał świadomość tego, że dopóki nie kupi akcji, nie będzie wiedział, w jaki sposób zareaguje. Podobnie jak hazardzista, który nigdy nie dokonał zakładu, dopóki nie położy pieniędzy na stole, mamy tylko czczą gadaninę. Gdy trader wchodzi własnymi pieniędzmi, wszystko się zmienia. Livermore wiedział o tym doskonale. Dopiero wtedy gracz wkracza do gorącej dżungli własnych emocji. Miał świadomość, że ma pod kontrolą własny umysł. Wierzył w swoje umiejętności intelektualne. Nie miał jednak pojęcia, czy będzie potrafił kontrolować własne emocje.”