10 czynników przewagi ETF-ów nad funduszami inwestycyjnymi
W poprzednim zestawieniu porównywałem korzyści z posiadania ETF-ów w porównaniu do pojedynczych akcji, tym razem podobne zestawienie zrobiłem dla pary ETF kontra fundusze inwestycyjne.
W poprzednim zestawieniu porównywałem korzyści z posiadania ETF-ów w porównaniu do pojedynczych akcji, tym razem podobne zestawienie zrobiłem dla pary ETF kontra fundusze inwestycyjne.
W poprzedniej części wskazywałem liczne pułapki, przez które musi przejść większość inwestujących w fundusze, i jeśli ktokolwiek zwątpił czy da sobie z tym radę, to teraz kilka słów o tym dlaczego mimo wszystko warto z kilku względów włożyć tam środki (lub ich część).
Dopiero co wrzuciłem kilka wpisów o indeksowaniu rynku, czyli kupowaniu indeksu zamiast zabaw w aktywną selekcję spółek, tym razem proponuję zajrzeć pod maskę takiego właśnie pasywnego podejścia.
Przypomnę, że w pierwszej części rozgryzałem temat funkcjonowania funduszy indeksowych, w tym kwestię braku ich w Polsce.
Nasz rynek to peryferie światowych finansów, i raz przynajmniej okazało się to zbawienne – podczas kryzysu z lat 2007-2008. Po prostu ryzykowne, zbankrutowane wehikuły oparte na hipotekach na szczęście nie dotarły do nas.
Kontrowersje wokół pasywnego inwestowania, o których pisał dopiero co Adam w tym -> tekście, są po części uzasadnione, warto być może zatrzymać się przy nich chwilę dłużej.
Obiecałem wyjaśnienie zjawiska nienegatywnego postrzegania strat, które wyglądają gorzej niż to, co oferuje rynek pod postacią średniej.
W poprzednim wpisie cytowałem: „ilu fizyków tak naprawdę rozumie teorię względności Einsteina? A ilu tylko wie o jej istnieniu? Ale czy jeśli ktoś nie jest Einsteinem, to czy nie można powiedzieć, że jest fizykiem? Nie sądzę.”
„Jak bardzo nasz rynek jest nieefektywny w wycenach kursów?” – takie pytanie postanowiłem postawić i na nie odpowiedzieć pod wpływem komentarza jednego z czytelników pod poprzednim wpisem z tego tematu.