Rok na rynku: Ropa
Po zeszłotygodniowym spojrzeniu na rynek złota w perspektywie ostatniego roku i szans na przyszły, dziś proponuję rzut oka na rynek ropy i szerzej spółek paliwowych.
Po zeszłotygodniowym spojrzeniu na rynek złota w perspektywie ostatniego roku i szans na przyszły, dziś proponuję rzut oka na rynek ropy i szerzej spółek paliwowych.
Zbliżamy się do końca roku, jak zawsze, za trzy tygodnie rzucimy prognozami na przyszłość, ale w najbliższych tygodniach proponuję przyjrzeć się ostatnim 12 miesiącom na różnych klasach aktywów z pytaniami, jak mogą zachowywać się w kolejnym roku. Dziś spojrzenie na złoto.
W ostatnich tygodniach rynki rozpieszczają zwolenników analizy technicznej. Na wykresach pojawiają się ciekawe i graniczne układy. Jeden odnotowaliśmy naszym wykresem dnia w niedzielę, kiedy pytaliśmy o przyszłość WIG20, który flirtuje z wybiciem z trendu bocznego dołem. Dziś spojrzenie na rynek amerykański przez pryzmat indeksu S&P500.
Od wielu już lat na przełomie roku pojawiają się szokujące prognozy Saxobanku. Początkowo było to nawet ożywcze i ciekawe, ale z roku na rok stawało się rozrywką niż faktycznym analitycznym spojrzeniem na możliwe scenariusze wydarzeń. Nie ukrywali tego zresztą sami twórcy pisząc w „prognozach” na 2010 rok:
Dziesięć szokujących prognoz przygotowywanych co roku przez Saxo Bank stanowi zabawę, a jednocześnie próbę przewidzenia tzw. „czarnych łabędzi”
Z rozbrajającą szczerością dodawano również:
Szansa, że prognozy sprawdzą się, nie jest wyższa niż 50%. Zwykle jednak 2-4 z naszych prognoz sprawdza się”.
Umówmy się jednak, że marketingowo strzał był dobry. Media finansowe i nie tylko finansowe chętnie przedrukowywały, cytowały i podawały oczywiście wraz z nazwą firmy, a czasem nawet analityka.
Nigdy nie robiłem precyzyjnych badań mających na celu sprawdzenie, czy poddaje się złudzeniu polegającemu na zwróceniu uwagi na wydarzenia, które wspierają moje oczekiwania czy też faktycznie taka zasada ma miejsce. Do podejmowania decyzji na rynku nie jest to kategorycznie potrzebne, zapala jednak mi w głowie światełka, które mówią „ciekawe, przyglądaj się temu”.
Wiele na to wskazuje, że możemy mieć do czynienia z bardzo ciekawymi wydarzeniami na rynkach podczas tegorocznych wakacji. Takimi na miarę 2015, 2011, czy 2008 roku, żeby pozostać tylko w XXI wieku.
Polski rynek akcji jest słaby. W porównaniu z rynkami krajów rozwiniętych wyjątkowo słaby. Indeks WIG oraz WIG20 wspinają się mozolnie podczas kolejnych korekt, by później kilkoma szybkimi spadkami stracić to co udało się odzyskać lądując na nowych minimach.
Ocena sytuacji na wykresie jest dla mnie najważniejszym elementem podejmowania decyzji o zajęciu pozycji. Długiej lub krótkiej. Nie rysuję żadnych linii, nie nakładam oscylatorów czy średnich patrzę wyłącznie na wykres i czasem wolumen. Zależy mi na ogólnym „wyglądzie i nastroju rynku”. Nie stoi, za tym żadna wielka narracja, ale podstawowe zasady analizy technicznej.
Najlepszy początek roku na Wall Street w naprawdę odległej historii. S&P500 z najmocniejszym styczniem od przeszło 20 lat. Słabość dolara i wzrost cen ropy. Zwyżki rentowności długu w USA i wreszcie najgorszy miesiąc dla BTC od trzech lat. Dynamiczny początek roku zmusza do postawienia pytania: co dalej?
Ekonomista i członek Rady Polityki Pieniężnej w latach 2010-2016 wyraził wczoraj opinię, która powinna uzmysłowić inwestorom, że działają w kompletnie innym systemie bodźców niż medialni eksperci czy politycy.
Czy funt rośnie w siłę dzięki dobrej gospodarce na Wyspach, czy po prostu dolar oddaje mu pola z pomocą amerykańskich oficjeli?