Krajobraz polskich bess
Wzorując się na wyliczeniach z poprzedniego wpisu dokonałem poniżej zestawienia naszych polskich, narodowych bess.
Wzorując się na wyliczeniach z poprzedniego wpisu dokonałem poniżej zestawienia naszych polskich, narodowych bess.
Po raz pierwszy „Pokera kłamców. Wspinaczka po ruinach Wall Street” przeczytałem gdzieś około 2001 roku. Ponownie sięgnąłem latem 2008 roku. Upadek Salomon Brothers, krach na rynku obligacji hipotecznych – wszystko to wydawało mi się znane, w kontekście zawieruchy, która właśnie opanowała cały świat finansów. Na skalę wielokrotnie większą.
Na początku stycznia naszym wykresem na niedzielę była cena ropy. Genezą umieszczenia ceny ropy była oczywistość korelacji pomiędzy surowcem i kondycją rynków akcji. To, co było oczywiste dla wielu uczestników rynku dziś stało się tematem medialnego zainteresowania. Dlatego dziś sięgamy znów po rynek ropy i korelacje pomiędzy rynkami akcji i ceną surowca, ale z perspektywy zakończenia miesiąca.
Jak w inwestowaniu wykorzystać wiedzę typu: „Warren Buffett i ja posiadamy średnio po ok. 30 miliardów dolarów na głowę”?
Zapewne do czytelników naszych blogów dotarł już szum związany z obniżką ratingu dla polskiego długu. Sytuacja jest oczywiście poważna, ale nie zaskakująca, bo nowe władze zabrały się do wdrażania swoich pomysłów gospodarczych z gracją słonia w składzie porcelany. Jako osoba stale namawiająca naszych czytelników do poważnego potraktowania możliwości emigracji inwestycyjnej, mogę pozwolić sobie na zignorowanie całości zamieszania, ale nie mogę odmówić sobie przyjemności spojrzenia na szum z punktu widzenia osoby obecnej na rynku przez większą część swojego życia.
Apogeum porównywania Apple z Produktem Krajowym Brutto przypadło w polskich mediach na początek 2012 toku bo akurat wtedy kapitalizacja amerykańskiej spółki przekroczyła wysokości polskiego PKB*.
Nie, nie mam zamiaru dowodzić jakichś spiskowych teorii, jeśli już to pokazać, że w pewnego rodzaju „inżynieria dusz” rezyduje tam, gdzie się jej najmniej spodziewamy.
Tydzień temu zwróciłem uwagę, że niemal każdą napływającą na rynek informację można zinterpretować w pozytywny lub negatywny sposób. Dominujące wśród inwestorów nastawienie rynkowe decyduje w jaki sposób przyjmowane są w danym okresie docierające na rynek dane makroekonomiczne czy informacje ze spółek.
Amerykański indeks największych akcji S&P 500 to jeden z nielicznych dziś rynków, które nie wpadły w bessę.
Widzę, że pojawiło się polskie wydanie książki jednego z luminarzy tradingu – Larry Williamsa, nie mogę więc przepuścić okazji do wydania z siebie kilku słów komentarza na temat jej zawartości.