Wyniki wyszukiwania dla: portfel

Liczba wyników: 1443

Owoce pewnego raportu, część 4

Mam nadzieję, że kolejny odcinek w temacie efektu momentum czyli krótkoterminowej kontynuacji ponadprzeciętnych stóp zwrotu przez instrumenty liderujące w dotychczasowych wzrostach, nie doprowadzi do rozpaczy wszystkich znudzonych tym blogowym serialem.Zanim przejadę się po praktycznych aspektach wspomnianego mechanizmu, chciałbym podkreślić pierwotne założenie, dla którego uznałem, że temat jest wart przekopania. Do takiego zaakcentowania idei sprowokował mnie jeden z komentarzy pod poprzednimi wpisami.

Czytaj dalej >

Owoce pewnego raportu, część 3.

Od niemal 10 lat nie inwestuję już w tradycyjne akcje. Głównie dlatego, że w przypadku GPW są one rynkiem tylko jednokierunkowym (zarabianie jedynie na wzrostach), nie dają możliwości permanetnego lewarowania a szybkość rynku jest zbyt mała jak na moje oczekiwania. To się zmieniło wraz z pojawieniem się akcji syntetycznych tzw. CFD (kontrakty na różnice kursowe) choć moim ulubionym instrumentem są mimo wszystko waluty. Mechanizm impetu dotyczy wszystkich rynków choć w kontekście akcji ma szczególne właściwości. Nawet tym, którzy nie przymierzają się do wykorzystania strategii, przybliżonej przez mnie w poprzednich częściach,  mimo wszystko proponuję rozważyć kilka poniższych wniosków, które nasunęły mi się po przeczytaniu wspomnianego raportu.

Czytaj dalej >

Bio – co?

Bioton wywołuje ostatnio u inwestorów raczej negatywne emocje: bio-kompleksy i bio-złość, a jeszcze silniej bio-bezradność. A czemu? Ano, dlatego, że Bioton kolejny raz rozczarował (łagodnie mówiąc) inwestorów, a może nie tyle sam Bioton, co Prezes Zarządu Biotonu – Pan Adam Wilczęga, po raz kolejny i chyba (obym się mylił) nie po raz ostatni. A gdzieś w pamięci nadal mamy ten, jakże inny Bioton, tuż po wejściu na giełdę, kiedy akcje silnie rosły, spółka zaskakiwała coraz lepszymi wynikami, akcje spółki były w posiadaniu niemal każdej polskiej rodziny, a gospodynie domowe, zamiast o chrupaniu kalorii ze schabowych i będących ich skutkiem celulicie, dyskutowały o chrupaniu zysków z akcji Biotonu i będących ich skutkiem pomysłach, na jakże przyjemne, extra wydatki.

Czytaj dalej >

Owoce pewnego raportu, część 2

Kontynuujmy poprzedni wpis, koncentrując się w głównej mierze na samej strategii momentum. Tego słowa zamiast impet używa się nawet w polskiej literaturze i tak też utkwiło mi to w pamięci. Nie chciałbym zawracać głowy profesorowi Bralczykowi ale też nie chcę być posądzany o niechlujstwo językowe więc wolę zaznaczyć i w razie czego odwołać się w przyszłości, że oba terminy pojawiają się zamiennie. Inne tłumaczenia są zresztą równie sugestywne w odniesieniu do tego mechanizmu: pęd, rozpęd, rozmach. Natomiast sama metoda ma sporo odcieni i pewnie nie raz do niej wrócę. Let’s get ready to rumble!

Czytaj dalej >

O czym w moim blogu?

Po kilku latach nieprzerwanych wzrostów, główne indeksy giełdowe w Warszawie dostały zadyszki. Inwestowanie nie jest już tak łatwe jak to mogło wydawać się jeszcze niedawno, szczególnie początkującym inwestorom. Coraz trudniej jest znaleźć akcje, które zapewnią zysk łatwy i przyjemny, tj. walory utrzymujące długoterminowy trend wzrostowy, które warto kupić i trzymać w portfelu, nie przejmując się tym, co się dzieje na rynku.

Czytaj dalej >

Parowanie pieniędzy

Od dłuższego czasu w mediach pojawiają się teksty o „wyparowywaniu pieniędzy z giełdy”. Dziś dla odmiany w GW (wyjaśnienie dla cześci Czytelników – nie tylko GW tak pisze, więc prosę od razu nie wyciągać prostych wniosków -„aaaa GW, to normalne”)

Raz jeszcze więc publikuję materiał, który kilka tygodni temu zamieściłem w jednej z gazet, jak wygląda owo „parowanie”

Czytaj dalej >

Nasi klienci są bogatsi

[materiał z archiwum GZ/salon24, oryginalny link z dyskusjami]

Nie tak dawno Komisja Nadzoru Finansowego stoczyła bój z funduszami inwestycyjnymi o nierzetelne reklamy. Fundusze zachłysnęły się płynącymi szerokim strumieniem pieniędzmi klientów i zaczęły jeszcze bardziej zachwalać swoje produkty. W sposób banalny – należało podać w materiałach, jak najwyższą stopę zwrotu – najlepiej działającą na wyobraźnie, czyli ponad 100 proc.
Sposóbów na to jest kilka – można podać wynik z 5 lat, od początku działalności albo w dowolnie wybranym momencie. Hossa na to pozwalała.
W żadnej z reklam nie zauważyłem by podawano informacje o parametrach ryzyka – standardowe na świecie – na przykład ile wyniosła historycznie największa maksymalna strata (tzw. „obsunięcie kapitału”). No cóż w końcu reklamuje sie produkt po to, żeby go sprzedać a nie straszyć.

Jedyne co udało się KNF-owi to wywalczenie, by fundusze w reklamach podawały informacje o ryzyku. Jeden fundusz podaje w reklamie, że „jednostki cechuje duża zmienność w czasie”, inny w swojej reklamie telewizyjnej podczas ostatnich kilku sekund spotu daje zajmujący pół ekranu tekst drobnym maczkiem.
W sumie jeśli spadki, jakie mamy obecnie na rynkach akcji na świecie potrwają jeszcze troche, będzie im łatwiej bo można będzie skorzystać ze znanej formuły „skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą”.

W tym tygodniu w prasie pokazało się nowe ogłoszenie reklamowe. Tym razem nie funduszu, ale działu zarządzania BZ WBK AIB Asset Management. W formie zgrabnego listu prezes Zarządu informuje:

„Szanowni Państwo,

Z prawdziwą przyjemnością informujemy, że dzięki pracy naszych specjalistów wartość Państwa inwestycji wzrosła ponad 10-krotnie w ciągu 5 lat.

Średnia stopa zwrotu w Indywidualnym Portfelu Akcyjnym Fundamentalnym w okresie 30.09.2002 – 30.09.2007 osiągnęła poziom 917%. To absolutnie wyjątkowy wynik – przewyższył on ponad dwukrotnie wzrost indeksu WIG w tym samym okresie”

Faktycznie jest to wynik niebywały. Stawia zarządzających WBK w gronie największych sław światowych: Sorosa, Rogersa, Buffetta, Robertsona.
Z jednym zastrzeżeniem. Podane wyniki nie uwzględniają prowizji. Ba, na stronach BZ WBK trudno znależć szczegółowy opis kosztów – rzecz na świecie niedopuszczalna.
Co prawda dowiemy się, że maksymalna stawka za zarządzanie wynosi 2,8%, ale nie wiemy, czy to jest jedyna, czy są jeszcze np. prowizje za wynik. Choć wydaje mi sie też niemożliwe, wolałbym jednak wiedzieć czy w wyniku uwzględniono koszty prowizji maklerskich.
Ktoś może powiedzieć – czepił się facet. 2,8% prowizji przy 900 % zysku, każdy chętnie odda.

Jaką rolę pełni owe 2,8 procenta pobierane co rok od WARTOSCI aktywów?
Łatwo policzyć. Przyjmijmy, że zarządzajacy zarabia 59% rocznie (tyle potrzeba, by przez pięć lat zarobić 917%).
Dla uproszczenia policzę pobieranie prowizji tylko raz na koniec roku, po wzroście inwestycji. Klient powierzył 1 mln PLN. Po pierwszym roku zarobił 590 tys. PLN. Prowizja za zarządzanie wyniosła 44, 5 tys. Jego kapitał to 1,545 mln PLN. Znów kolejny rok wzrostu i prowizja wynosi tym razem 68,8 tys. PLN i tak dalej i tak dalej. Łącznie zapłacił koszt za zarządzanie 637 tys. PLN.
W piątym roku jego zysk wyniósł nie 917% a 782%.
A na razie policzyliśmy tylko jedną (być może jedyną) prowizję. Każda kolejna ma wpływ na ostateczny wynik. Pisanie, że klienci zarobil 10 razy więcej jest co najmniej nadużycie.
Działajacym co prawda na wyobraźnię, ale nie służy dobrze firmie.

BZ WBK dostał licencję na zarządzanie w 1997 roku. Niestety nie podaje wyników od początku działalności, tylko od momentu rozpoczęcia trwajacej obecnie hossy. Szkoda, bo mogłoby być bardzo interesujące wyniki w okresie 2000-2001.
To również kuriozum w standardach światowych – nie pokazywać wyników od początku działalności.
Mówi się, że bessa uczy pokory. Pięć lat hossy na rynku na pewno oduczyło niektórych, że na rynku bywa czas, gdy traci się pieniądze. Bardzo dużo pieniędzy

Dywersyfikacja czyli bleblanie

Eksperci, bądź osoby chcące za ekspertów uchodzić uwielbiają trudne słowa. Dzięki temu pozornie wydaje się, że za takim słowem, bądź zdaniem, w którym znajduje się jakieś mało używane pojęcie stoi głęboka myśl. Bardzo często reakcja słuchaczy lub czytelników sprowadza się do przytakiwania i zastanawiania co autor miał na myśli. Przy czym część zakłada, że to musi być mądre.

Czytaj dalej >

Hossa trwa w najlepsze

[materiał z archiwum GZ/salon24, oryginalny link z dyskusjami]

Często mówi się, że o ile hossę rozpoczynają spółki o najzdrowszych fundamentach, o tyle kończą ją ?śmieci?, którymi w normalnych warunkach mało, kto by się interesował.
Jest to uzasadnione ? przyjmując, że koniunktura na rynkach giełdowych wyprzedza zdarzenia w gospodarce, można oczekiwać, że jako pierwsze wzrost rozpoczynają przedsiębiorstwa, które po okresie recesji lub stagnacji wdrożyły na tyle skuteczny plan naprawczy, że zaczynają ponownie przynosić zyski (te zyski będą właśnie motorem późniejszego wzrostu gospodarczego).

Czytaj dalej >