Lekcja straty, część 2
Nie byłem przekonany w pierwszej chwili, że to mógłby być dobry materiał na wpis, mam nadzieję jednak, że się myliłem.
Jeśli już nawet FED twierdzi, że amerykańskie akcje są zbyt drogie, to sprawa robi się poważna.
Omawiany przeze mnie w poprzednim wpisie artykuł zawierał odwołanie do badania, które proponuję choć krótko przeanalizować.
Kiedy w jednym artykule prasowym próbuje się zmieścić całą filozofię inwestowania, i ma być przy tym łatwo i przyjemnie, wpadki są nieuniknione.
Być może to tylko moje mylne wrażenie, ale nasze ‘narodowe’ fora dyskusyjne o tematyce giełdowej najlepsze lata mają jakby za sobą.
Proponuję chwilę przyjemności z dość opisowymi wykresami, które przecież lepiej niż tysiące słów pozwalają być na bieżąco z tym, co dzieje się na rynkach finansowych.
O nieuniknionym zawsze ryzyku można rozmawiać bardzo przyjaznym, a nawet niepozbawionym humoru językiem, co pozwala na prawdopodobnie lepszy odbiór u inwestorów.
Czym żyje najważniejszy rynek i wyznacznik świata poza podwyżką stóp, spadkiem bezrobocia i kolejnymi pomysłami nowego prezydenta?
Kiedy coraz bardziej zwaśnione stronnictwa obywateli prowadzą między sobą polityczne spory, które siłą rzeczy dotykają spraw gospodarczych, nie może to pozostać obojętne dla ich decyzji inwestycyjnych.