Dlaczego Analiza Techniczna nie działa? Część 6

Dość cienką, ale znaczącą granicę działania A.T. tworzy kolejny czynnik na tej liście:

Powód nr 5. Koszty

Ten element działa w zasadzie w obie strony, zarówno pogrążając Analizę Techniczną, jak też wyciągając ją z otchłani w innych okolicznościach.

Poszukując przewagi w działaniu narzędzi technicznych, albo ich kombinacji, najprościej rozpocząć manualne lub komputerowe testy od surowej wersji, która nie zawiera jeszcze koniecznych do poniesienia kosztów transakcyjnych, czyli prowizji maklerskich, spreadów, poślizgów oraz punktów swap w przypadku forexu i CFD. Sam zresztą robię to i tutaj na blogu w takiej wersji. Cel takiego podejścia jest oczywisty – badamy potencjalne możliwości narzędzi technicznych niezakłócone przez żadne szumy. To pozwala lepiej ocenić ich skuteczność, poczuć realne działanie, poszukać słabych i mocnych stron.

Dopiero kolejnym, a przy tym absolutnie KONIECZNYM krokiem jest zbadanie wpływu wszystkich możliwych kosztów na końcowy wynik. A ponieważ koszty różnią się dla wielu instrumentów i u wielu brokerów wyglądają czasem dość znacząco różnie, wobec tego każdy z inwestorów może otrzymać inny wynik końcowy, niewykluczone, że o zupełnie przeciwnym kierunku. To czasami mogą być groszowe sprawy, ale trzeba pamiętać, że na takich groszowych różnicach swój biznes opierają najszybsze algorytmy. Tam gdzie nam się nie chce schylać po ułamki procent, tam maszyny znajdują swoje Eldorado, dokonując tysięcy transakcji. Zresztą znaleziono na taką działalność trafne określenie w branży: wyciąganie drobnych sprzed nadjeżdżającego walca.

Nie mam zamiaru namawiać do zawodów z walcem, bez błyskawicznych algorytmów może się to skończyć posiadaniem dość płaskiej ręki. Choć przecież skalperzy wcale się tego typu aktywnością nie brzydzą. Na pewno robi się to znakomicie lepiej tam, gdzie koszty udaje się ściąć do niemal marginalnej wartości (tzw. frictionless market), ale nieźle wszystko już wygląda gdy osiągnie się prowizje typu 1 cent za akcję czy niecały pip za lota waluty. Mam natomiast zamiar pokazać, jak cierpi na kosztach skuteczność A.T.

Nagminnym grzechem wielu techników jest uznanie surowych wyników brutto za rzeczywistość, za zyskowny model do tradingu. Weryfikacja w realnej akcji staje się potem tym brutalniejsza im szybsza jest strategia i im więcej transakcji generuje. Zaryzykuję wręcz tezę, że znacząca większość technicznych strategii krótkoterminowych podłączonych potem do kosztów wywraca się z hukiem, pomimo tego, że w surowej wersji wyglądały bardzo obiecująco.

Można wysnuć z tego dość przewrotny, choć w pełni uprawniony wniosek: sama Analiza Techniczna skutecznie działa już gdy generuje zyski brutto, bo tak wygląda statystyczna prawda, ale warunki od niej niezależne powodują rozczarowania i straty kiedy trzeba zapłacić za jej realizację w praktyce.

Czasem bywa jednak i tak, że w teorii wszystko działa nawet po uwzględnieniu kosztów, ale rzeczywistość okazuje się w praniu mniej różowa. A to ze względu na płynność samych notowań, którą trzeba przetestować choćby niewielkim kapitałem zanim strategię zacznie się używać na serio i z pełnym zaangażowaniem. Kilka pułapek wartych zanotowania w tej kwestii to te, w których koszty są ukryte i niewidoczne w danych oraz oficjalnych tabelach z prowizjami:

– rozszerzające się znacząco spready, szczególnie podczas ogłaszania ważnych danych,

– brak ofert na wielu poziomach, co ujawnia się przy oglądnięciu realnych notowań (np.nasze małe spółki), stąd znaczące obsunięcia w realizacji zleceń,

– dziury w notowaniach spowodowane lukami w ofertach po silnym ruchu,

– brak realizacji zleceń pomimo transakcji na wszystkich poziomach, co dotyczy przede wszystkim samej giełdy i zleceń z limitami, które nie wchodzą z powodu braku wystarczającej ilości ofert,

– sztuczne ceny w danych, generowane przez zdarzenia specjalne typu rolowanie serii kontraktów.

To najważniejsze, ukryte koszty, mające wpływ na zanik skuteczności teoretycznie działającej A.T. Lekarstwem na to jest użycie danych i narzędzi o jak najdłuższych horyzontach czasowych oraz rynków, na których nie wpadniemy w pułapkę płynności.

No dobrze, a jak działa to na korzyć, czyli w drugą stronę, o której wspomniałem na wstępie?

Magicznym trikiem jest dołożenie lewara, a więc użycie tych instrumentów, na których można zwielokrotnić siłę nabywczą (kontrakty, forex). Wówczas zmienia się relacja kosztów do potencjalnych zysków, co w krótkoterminowych strategiach pozwala z teoretycznego braku skuteczności przejść do przewagi.

Dobrym przykładem była zmiana wartości kroku notowań w naszych kontraktach terminowych na indeks WIG20. Kiedyś wynosiła ona 10 zł za każdy punkt zmiany i podniesioną ją do 20 zł, a jednocześnie BOŚ wprowadził promocję na prowizje jednodniowe. To pozwoliło mi stworzyć strategie oparte o A.T., które wcześniej były notorycznie deficytowe. Działają one zyskownie do dziś, a opisywałem je w historii bloga wielokrotnie, np.-> tutaj.

Na marginesie tych modyfikacji: GPW próbuje sondować sens zmiany samego kroku notowań na kontrakty terminowe. Dziś mamy zmianę o 1 punkt wartą 20 zł. Giełda chciałaby „uatrakcyjnić” nam życie, zmniejszając ten krok do 0,25 punktu. I taka zmiana miałby wartość 5 złoty, co per saldo daje nam te same wyniki, a więc zmianę o 20 złoty na punkt, tyle że owe wahnięcie o cały punkt będzie się teraz odbywać w 4 tikach (1 punkt : 0,25 =4).

Nie tylko moim zdaniem to zmiana pozbawiona sensu, ponieważ zamiast dodania atrakcyjności zabije ona zmienność notowań. Zamiast ofert i transakcji co 1 punkt, mielibyśmy na tej samej przestrzeni transakcje i oferty na aż 4 poziomach, co 0,25 punktu. W takiej sytuacji ilość ofert siłą rzeczy zagęści się i zwiększy, przez co przejście przez cały 1 punkt stanie się trudniejsze, szczególnie na martwym rynku. A jeśli ktoś ustawiał ‘take profit’ na np. 5 punktach zysku (5 tikach), to teraz ta sama odległość oznaczałaby aż 20 tików do przejścia z większą ilością ofert. To zabije szerokość dziennych ruchów. Nie tędy droga, mniejsza prowizja za spread 1 tikowy (5 zł zamiast 20 zł) wcale nie poprawi jakości tradingu.

CDN

—kat—-

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Proszę podać wartość CAPTCHA: *

Klauzula informacyjna

Administratorem Pani/Pana danych osobowych jest Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. („My” lub „DM BOŚ”) z siedzibą w Warszawie (ul. Marszałkowska 78/80, 00-517 Warszawa). Będziemy przetwarzać, Pani/Pana dane na potrzeby udzielenia odpowiedzi na Pani/Pana zapytanie, możliwości skorzystania z usługi oferowanej przez DM BOŚ, a także realizacji naszych prawnie uzasadnionych interesów, tj. rozpatrywania skarg oraz obrony przed roszczeniami. Ma Pani/Pan prawo dostępu do danych, żądania ich sprostowania, usunięcia, ograniczenia przetwarzania i przenoszenia. W dowolnym momencie może Pani/Pan także wnieść sprzeciw, z przyczyn związanych z Pani/Pana szczególną sytuacją, wobec przetwarzania Pani/Pana danych dla realizacji prawnie uzasadnionych interesów DM BOŚ. Może się Pani/Pan z nami skontaktować wysyłając e-mail na adres: makler@bossa.pl lub list na adres: ul. Marszałkowska 78/80, 00-517 Warszawa, dzwoniąc na infolinię pod numer + 48 225043104 lub odwiedzając jedną z naszych placówek (lista dostępna pod http://bossa.pl/dmbos/oddzialy/). Może Pani/Pan skontaktować z Inspektorem Ochrony Danych m.in. korzystając z e-mail: iod@bossa.pl lub listownie na nasz adres. Więcej informacji o przetwarzaniu Pani/Pana danych, czasie przechowywania, prawach i sposobach kontaktu znajduje się w naszej Polityce Prywatności.