Mechaniczny trading – czułe punkty 15
„O ile posiadasz normalny poziom inteligencji wówczas wszystko co potrzebujesz to temperament, który kontroluje skłonności wpędzające innych ludzi w kłopoty w inwestowaniu”
„O ile posiadasz normalny poziom inteligencji wówczas wszystko co potrzebujesz to temperament, który kontroluje skłonności wpędzające innych ludzi w kłopoty w inwestowaniu”
Po krótkiej i celowej, bo odświeżającej, przerwie pora dokończyć w kilku krokach cykl o urokach i wadach mechanicznego podejścia do tradingu.
Pozwolę sobie jeszcze na moment wrócić do „przecieku” danych o PKB z wtorku 30 sierpnia.
Nie sposób nie zająć się z obywatelskiego, a przede wszystkim blogerskiego obowiązku „aferą” przeciekową z Reutersa.
Sposób prezentacji dowolnych danych statystycznych, a także ich dobór, zawsze powodują u odbiorców określony efekt emocjonalny, czasem zupełnie odwrotny niż natężenie zależności w tych danych ukryte.
Podany niżej pomysł określania wielkości „kapitału wystawianego na ryzyko” (KR) to tylko jedna z propozycji, o nieskończonej zresztą możliwości wprowadzania modyfikacji.
Wracamy do zasadniczego pytania tego cyklu wpisów: jak optymalnie określać wielkość kapitału inwestowanego na giełdach i funduszach?
Mam nadzieję, że w poprzednim wpisie udało mi się przekonać choć kilku podchodzących na serio do giełdy inwestorów do zarzucenia myśli o mentalnym spisywaniu na straty jakichkolwiek kapitałów.
Kiedy na giełdy wkrada się strach graniczący z lękiem i paniką, media wprowadzają dyżurne rubryki pod hasłami „jak przeżyć spadki?” czy „jak się zabezpieczyć?”.
Parkiety spływają krwią i to idealny moment żeby rozważyć kolejną obserwację z listy Arta Collinsa, speca od szybkostrzelnych mechanicznych systemów transakcyjnych.