Podróż do wnętrza inwestorskiej głowy
Jeśli poświęcasz więcej niż 14 minut rocznie martwiąc się o rynek, straciłeś 12 minut /Peter Lynch/
Jeśli poświęcasz więcej niż 14 minut rocznie martwiąc się o rynek, straciłeś 12 minut /Peter Lynch/
Przytaczany w poprzednim wpisie eksperyment, badający wpływ testosteronu na poziom zysków i strat, przyniósł przy okazji również odpowiedź w kwestii emocjonalnie wrażliwszej – oddziaływania na inwestorów hormonu stresu.
Mam nadzieję, że panie nie potraktują poniższego wpisu jako objawu seksizmu. Wprawdzie udowodniono, że kobiety lepiej radzą sobie z inwestowaniem ale to panom zawdzięczamy większość obrotów na parkietach. I komputerom, które płci nie mają ale pewnie częściej są programowane przez mężczyzn.
O tytułowym filmie spekulowaliśmy, (a jakże, w końcu to nasza robota 🙂 ) na naszych blogach jeszcze przed premierą. Czas skonfrontować to z tym co rzeczywiście ujrzeliśmy.
Jak zapowiedziałem w poprzednim wpisie, pozostajemy jeszcze chwilę w nurcie psychologicznych zagadek związanych z inwestowaniem.
Podbudowany wygranym meczem drogiej memu sercu drużyny piłkarskiej przeciwko Man City, postanowiłem sięgnąć do miejsca gdzie zbiegają się ścieżki piłki nożnej i tradingu.
W pojedynku algorytmy kontra amerykański nadzór giełdowy ci ostatni ciągle są kilka kroków z tyłu.
W oryginale „One good trade” – to tytuł mojej urlopowej lektury (już tylko dlatego dobrze mi się kojarzy:-)), o której obiecałem napisać po powrocie i podzielić się doznaniami.
W odpowiedzi na prośby o więcej materiałów na temat zarządzania pozycjami, dziś gościnny wpis specjalisty od systemów transakcyjnych – mojego serdecznego kolegi Tomka Kamińskiego.
„Kto ma szczęście w grach ten ma pieniądze na miłość”/ Jacek Inglot/
Nieco żartobliwym bon motem wracam do „gry” na giełdzie.