Dwa podejścia inwestycyjne do rekordu notowań, część 2
Ten wpis został zaproponowany przez odwiedzających nasz profil twitterowy, więc na ich życzenie jeszcze jedno ćwiczenie ze strategii uśredniającej, ale w specjalnych ustawieniach czasowych.
Ten wpis został zaproponowany przez odwiedzających nasz profil twitterowy, więc na ich życzenie jeszcze jedno ćwiczenie ze strategii uśredniającej, ale w specjalnych ustawieniach czasowych.
Przy okazji jednego z niedawnych komentarzy naszego czytelnika, który słusznie zwrócił uwagę na abstrakcyjny charakter indeksów postanowiłem faktycznie porównać gruszki z jabłkami, żeby wielu (zwłaszcza nowym inwestorom) uzmysłowić, jak wiele pułapek rodzi w sobie ocena atrakcyjności danego rynku, poprzez pryzmat indeksu.

Nieudany jak na razie atak WIG na rekord wszech czasów skłonił nas do wrzucenia na twitter sondażu, w którym pytaliśmy o najbliższą przyszłość indeksu w tej sytuacji.
Pora spojrzeć w oczy technicznej bestii, która próbuje się wykluć na wykresach WIG i WIG20.
Dużymi krokami zbliża się rocznica tąpnięcia na rynkach wywołanego pandemią. Po roku od początku przeceny łatwo będzie zidentyfikować wygranych i przegranych prostym spojrzeniem na zmiany procentowe indeksów, ale już dziś możemy powiedzieć, że GPW znów przegrała.
Spróbuję obronić się przed banalnymi stwierdzeniami, które miałyby podsumować miniony rok w inwestowaniu giełdowym, postaram się poszukać jedynie jakichś praktycznych obserwacji, które wynajduję w szeregu dysonansów, jakich nie szczędził nam los w 2020 roku.
Pokazywanie potencjału zysków możliwych do osiągnięcia na rynkach jest wyjątkowo niewdzięczne. Za każdym razem, gdy o tym mówimy, powinniśmy zwracać uwagę na ryzyko związane z inwestowaniem. Tego wymaga przede wszystkim uczciwość. Jednak problem polega na dwóch kwestiach, szczere mówienie o ryzyku się źle sprzedaje, ponadto sami inwestorzy, klienci czasami nie chcą o nim słuchać. W momencie silnej hossy na rynku akcji, gdy zyski wydają się na wyciągnięcie ręki, wielu potencjalnych inwestorów patrzy tylko na optymistyczną stronę. Widzi nie potencjał, ale pewne zyski. Chętnie przelicza stopy zwrotu, wskaźniki wyglądają obiecująco, a przyszłe perspektywy każą wzruszeniem ramion kwitować wszelkie napomnienia sceptyków, żeby jednak uważać.
Żaden inny rynek nie potrafi chyba się tak pięknie rozjechać z trendami światowymi jak nasz.
Od dołka, który miał miejsce w lutym 2009 indeks WIG wzrósł niemal 200 procent. Za kilka lat analitycy będą pisali o kilkuletniej hossie rozpoczętej właśnie wówczas. Do tej pory charakteryzowała się ona dwoma dynamicznymi falami wzrostowymi. Pierwsza od lutego 2009 do kwietnia 2011 i druga rozpoczęta w listopadzie 2016, która trwa nadal. Zwyżki przez większość czasu obejmowały średnie spółki, wzrosty rozpoczęte w 2016 w dużej mierze dotyczyło spółek o największej kapitalizacji, wchodzących w skład WIG20.
W zasadzie powinienem zostawić ten wykres, zgodnie z zasadą, że obraz jest wart tyle co tysiąc słów.