Szczyt wymęczony czy zasłużony?
Dorzucę jeszcze kilka ciekawych statystyk, które zajmują mnie dużo bardziej niż pisane analizy, i mam nadzieję, że pomogą one i Czytelnikom lepiej zrozumieć rynek.
Wzorując się na wyliczeniach z poprzedniego wpisu dokonałem poniżej zestawienia naszych polskich, narodowych bess.
Jak w inwestowaniu wykorzystać wiedzę typu: „Warren Buffett i ja posiadamy średnio po ok. 30 miliardów dolarów na głowę”?
„Jak bardzo nasz rynek jest nieefektywny w wycenach kursów?” – takie pytanie postanowiłem postawić i na nie odpowiedzieć pod wpływem komentarza jednego z czytelników pod poprzednim wpisem z tego tematu.
Zainspirowany pewną dyskusją dotyczącą kwoty wolnej od podatku, postanowiłem sprawdzić na szybko kilka liczb.
Zgodnie z obietnicą kilka statystyk i podsumowań niedawno zakończonej III edycji konkursu Forex Bossafx.
Nie tak dawno, bo zaledwie dziesięć lat temu próba zajęcia pozycji na kontraktach na soję, srebro, czy w dowolnej parze walut wymagała nie lada zachodu. Po pierwsze należało mieć odpowiednie zezwolenie dewizowe (chyba mało który gracz indywidualny tego przestrzegał), po drugie otworzyć rachunek o brokera zagranicznego – najbardziej popularny był jeden z nich (co prawda kilka polskich biur dawało takie możliwości, ale nie był to dostęp on-line). Moją pierwszą transakcję na pszenicy zawarłem dzięki uprzejmości znajomego tradera z USA, który „użyczył” mi własnego rachunku. Rozwiązanie karkołomne i średnio satysfakcjonujące z wielu powodów.
Od ostatniego czarnego poniedziałku minęło 571 dni. Jeśli zdefiniujemy „czarność” jako spadek indeksu WIG20 większy niż trzy procent. Przy czym w tym konkretnym dniu (17 sierpnia 2009) oznaczało to spadek w ciągu dnia, co jest częstszą sytuacją na naszym rynku niż spadki na początku sesji powyżej trzech procent.