Chcieliście, to…
Najnowszy raport MFW „Global Financial Stability Report” jest pięknym przykładem angielskiego powiedzenia be careful what you wish for.
Najnowszy raport MFW „Global Financial Stability Report” jest pięknym przykładem angielskiego powiedzenia be careful what you wish for.
Polskie media poświęciły wczoraj sporo uwagi decyzji Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów w sprawie polisolokat. Zapewne jedną z przyczyn zainteresowania mediów były relatywnie wysokie kary nałożone przez Urząd na cztery instytucji finansowe – łącznie ponad 50 mln zł.
Komisja rzutem na taśmę zdążyła odpowiedzieć w ustawowym terminie na pytania, które wysłałem w imieniu grupy inwestorów zainteresowanych sprawami legalności działań i efektywnością nadzoru.
W ramach nadrabiania zaległości w filmach dokumentalnych obejrzałem niedawno Enron: The Smartest Guys in the Room (dostępny na You Tube). To dokument z 2005 roku opowiadający historię wzlotu i upadku Enronu – korporacji, która w tym samym roku, w którym Fortune po raz szósty z rzędu ogłosił ją najbardziej innowacyjną firmą w USA ogłosiła największe w historii USA bankructwo (tytuł ten straciła zresztą wkrótce na rzecz WorldCom, który stracił go na rzecz Lehman Brothers)
Trwa debata dotycząca możliwego zniesienia (w dotychczas obowiązującym kształcie) licencji na maklera oraz doradcy inwestycyjnego. Argumenty zwolenników utrzymania dotychczasowego stanu rzeczy są argumentami typowymi w sytuacjach, gdy jakaś koncesjonowana, licencjonowana, czy monopolistyczna usługa ma zniknąć. I nie ma co się temu dziwić, gdyż wiadomo, że chodzi o pieniądze. Choć w przypadku maklerów licencja nie ma już takiego znaczenia jak kilkanaście lat temu, zaś w przypadku doradcy zaczyna mieć coraz mniejsze.
Odnoszę wrażenie, że GPW wydała (znów) walkę spekulantom. Tak przynajmniej wynika z komunikatu z 13 maja wydanego przez Zarząd Giełdy. Zarząd Giełdy będzie mógł wykluczyć z obrotu akcje spółek, „których akcje cechuje bardzo wysoka zmienność, jeżeli zostaną wprowadzone na Listę Alertów mimo braku ?groszowości?, o ile przemawia za tym interes uczestników obrotu”.
GPW zwróciła się do przedstawicieli rodzimego rynku finansowego z propozycjami dotyczącymi ewentualnych zmian zasad wyliczania ostatecznej ceny rozliczeniowej kontraktów. Propozycje mają na celu wyeliminowanie ewentualnych prób wpływania na rynek w dniach wygasania kontraktów.
Wielokrotnie już wytykałem GPW niekonsekwencję i będę to robił nadal, bo odkąd dostałem, w zamierzchłych czasach, z logiki piątkę, wszystko, co jest wbrew logice budzi mój sprzeciw i oburzenie. Co można wybaczyć ?Kowalskiemu”, poważnym instytucjom nie przystoi….
Podobno źle być małym, choć jak pokazał Napoleon nie przeszkadza to w osiąganiu wielkich celów. Dla innych, źle mieć niski nominał (np. jeśli jest się banknotem, bo to zajmuje miejsce i wypycha irytująco portfel), choć na jedno-dolarówkach zbudowano niejedną fortunę. A czy – źle jest być spółką giełdową – mało płynną i o niskim nominale?. Niestety tak! I trudno o jakieś pozytywnie pocieszające przykłady, że może być inaczej.