Słowo przeciw słowu
Wyobraźmy sobie hipotetyczną sytuację. Jesteś analitykiem lub zarządzającym w funduszu inwestycyjnym. Masz spotkanie z reprezentantami spółki giełdowej. Jesteś do tego spotkania bardzo dobrze przygotowany. Przeczytałeś bardzo dokładnie raporty i w jednym z nich coś zwróciło twoją uwagę. Masz przekonanie, że zauważyłeś, coś czego jeszcze inni analitycy nie dostrzegli. Na tym polega bycie świetnym analitykiem. Na wyprzedzeniu innych. Zauważeniu czegoś, wśród publicznie dostępnych danych i informacji, czego jeszcze inni nie skojarzyli.
Podczas spotkania z Zarządem na terenie spółki, przyglądasz się dokładnie prezesowi. Oni wiedzą, że nie wszystko mogą powiedzieć. Ale na podstawie ich mowy ciała i różnych innych sygnałów (zauważyłeś radość na twarzy robotnika przy taśmie podczas produkcji) przypuszczasz, że warto zaufać własnej intuicji. Przypuszczasz, choć nie masz pewności, że oto powstaje nowy, rewolucyjny produkt. Pokochają go wszystkie nastolatki, a firma zarobi zyliardy.