Czarny Poniedziałek – czego może nas nauczyć? Część 2
Czy krach taki jak 19 października 1987 roku może się powtórzyć? Czy da się go z góry w jakiś sposób przewidzieć i uniknąć?
Czy krach taki jak 19 października 1987 roku może się powtórzyć? Czy da się go z góry w jakiś sposób przewidzieć i uniknąć?
Z okazji 30 rocznicy największego jednodniowego krachu w historii na Wall Street 19 października 1987 roku media uraczyły nas tradycyjnymi laurkami w sensacyjno-krwawym anturażu.
Wakacyjny odpoczynek od rynku sprzyja nieco luźniejszym lekturom. Między jedną kawą i drugą gdzieś przeczytałem tekst prognozujący kolejny, jesienny krach na giełdach. Zmiennymi, które miały pomagać atakowi podaży były prawo serii i połączenie jesieni z rokiem, który kończy się liczbą 7. Nie pamiętam źródła tej zabawy, ale zrekapitulowanie idei jest stosunkowo łatwe.
W maju zwróciłem uwagę na kontrowersyjną opinię Marca Andreessena, współzałożyciela firmy venture capital Andreessen Horowitz, który stwierdził, że jeśli w ostatnich 15 latach rynek błędnie wyceniał sektor technologiczny to błąd polegał na niedoszacowywaniu tego sektora a nie na zbyt optymistycznych wycenach.
Mam nadzieję, że poniższe rozważania nie zirytują czytelników, z których część zapewne od dwóch lat (w przypadku WIG) albo od czterech lat (w przypadku WIG20) zmaga się z drepczącym w miejscu rynkiem. Dotyczyć będą umownej granicy pomiędzy boomem a bańką spekulacyjną.
Po ubiegłotygodniowym załamaniu na rynkach akcyjnych komentatorzy zwrócili uwagę na fakt, że rynkowe krachy mają też swoje dobre strony.
Inwestorzy niezadowoleni z gwałtownych zmian kursów spółek na warszawskiej giełdzie w ubiegłym tygodniu mogą się pocieszyć, że mogło być znacznie gorzej.
Z „show biznes”, jakim są przepowiednie, oddzielmy na chwilę ‘show’ i spójrzmy jak w słowach wspomnianego poprzednio Laszlo Birinyi’ego prezentuje się sam ‘biznes’.
W pierwszym tekście o chińskich działaniach zmierzających do powstrzymania gwałtownych spadków na rynku akcyjnym przywołałem pakistańskie doświadczenia z sierpnia 2008 roku. Pakistańskie władze ustaliły wtedy minimalne dopuszczalne kursy dla notowanych dla giełdzie w Karaczi spółek ustanawiając tym samym „podłogę” dla głównego pakistańskiego indeksu giełdowego.
Dziennikarz The Economist poinformował, że w pewnym momencie sesji giełdowej w Chinach handel miał miejsce jedynie na 11% notowanych w Chinach spółek. Około 51% spółek miała zawieszone notowania (na własną prośbę), a notowania pozostałych 38% były chwilowo wstrzymane z powodu osiągnięcia dolnego limitu zmiany ceny (-10%).