Wykres dnia: bez średniej ani rusz
Mało który wskaźnik techniczny jest tak uważnie obserwowany na giełdach w USA jak średnia 200-dniowa.
Mało który wskaźnik techniczny jest tak uważnie obserwowany na giełdach w USA jak średnia 200-dniowa.
Bardzo często zgrabnie podane statystyki mówią więcej o stanie rynku niż wielostronicowe analizy (szczególnie pisane dwuznacznym językiem typu jak nie wzrośnie, to spadnie).
Na rynkach finansowych podejmujemy dziesiątki decyzji. Jedne kończą się zyskiem, inne stratami. To co jest istotną konsekwencją doświadczenia, to fakt, że nie należy interpretować strat, jako wyniku złych decyzji. Jeśli zajmujemy pozycję zgodnie z naszą strategią, mamy plan działania w przypadku jej rozwoju i zakończy się ona stratą – wówczas po prostu mówimy o nieudanej transakcji. Jeśli przyniesie zysk, mamy transakcję udaną. Jeśli dla odmiany podejmiemy decyzję w wyniku impulsu, bez najmniejszego nawet planu działania, to nawet jeśli na niej zarobimy fortunę to sama decyzja była zła. Przy takim stylu działania wcześniej czy później poniesiemy tego konsekwencje. „Popełniliśmy zły błąd”, jak mawiał Yogi Berra.
Zwykle w nasze wykresy dnia nie odwołują się do pojedynczych akcji. Lubimy sobie powędrować po świecie i szukać tam ciekawostek, które mają pośredni związek z GPW. Dziś jednak rzut oka na wykres sektorowy z Warszawy, który dobrze pokazuje, jak szybko zmieniają się nastroje na rynkach.
W listopadzie ubiegłego roku inwestorzy na warszawskiej giełdzie mogli czuć się wyjątkowo sfrustrowani. Różnica między zachowaniem się indeksu WIG, a indeksami akcji zachodnich była dojmująca.
Rynek to terytorium, na którym działamy, a wykres to jego mapa. Analiza techniczna jest w takim razie bardziej przekonaniem na temat mapy niż terytorium.
Poprzedni rok kończyliśmy na GPW w nieco ponurych nastrojach. WIG20 okazał się jedną z najgorszych inwestycji roku. Zamieszanie w Chinach, spadki cen surowców, niechęć do rynków wschodzących i czytelna kolizja klasy politycznej z polskim rynkiem kapitałowym dały mieszankę, z której trudno było budować optymistyczne scenariusze. Niemniej, właśnie ta spadkowa mieszanka pozwalała na kontrariańskie nadzieje, że najgorsze już za nami. Początek roku pokazuje, że zawsze może być gorzej.
Spojrzenie na wykresy podczas pierwszej sesji tego roku mogło przyprawić niejednego inwestora zaangażowanego aktualnie na rynku o małą palpitację serca zanim jeszcze dotarł do newsów związanych z zapaścią rynków.
Analizę wykresów uważa się za analizę szumu, co poniekąd jest prawdą, ale nie to przesądza o jej efektywności.